Księżyc i Rudzielec
Przez cały dzień Klara była okropna. W ogóle nie słuchała rodziców, nic a nic. Ostatnio często się to jej zdarzało. Chodziła z głową zadartą do góry i tylko czekała na okazję by komuś dokuczyć. Jednak tego dnia przeszła samą siebie - najpierw rozplotła swe grube warkocze, które mama jej tak pięknie uczesała, następnie wylała talerz zupy na podłogę, a gdy przyszła ciocia nie powiedziała „dzień dobry”, tylko pokazała jej język.
Mamie dziewczynki było strasznie przykro i wstydziła się przed ciocią za zachowanie córki, dlatego kazała jej pójść do pokoju.
Kod: Zaznacz cały
Nadszedł wieczór, Klara nadal siedziała u siebie, a wiecie co robiła? Rozrzucała wszystko po podłodze, po czym uradowana usiadła pośrodku tego bałaganu. Nagle wstała i podeszła do okna, popatrzyła na niebo, była zła na słońce, że gdzieś się schowało. Wzięła do ręki grzebień i zaczęła czesać swe rude, sięgające prawie kolan włosy.
- Głupi księżyc – wyszeptała ze złością, marszcząc swój piegowaty nosek – głupi i jeszcze raz głupi!
Kiedy tylko to wykrzyczała niebo przecięła złota błyskawica, która niczym wybuch tysiąca fajerwerków uderzyła w świetlisty miesiąc. I stała się rzecz wprost nieprawdopodobna – złoty rogal zaczął spadać…i leciał…aż wpadł przez otwarte okno do pokoju Klary, niestety roztrzaskując się na drobne kawałki.
Wtem usłyszała pukanie do okna.
Kto tam? - przestraszyła się Klara.
To ja, Królowa Nocy – odrzekła piękna czarnowłosa kobieta –spójrz tylko mała, co narobiłaś! Twoje przezwiska tak bardzo mnie zabolały, iż nie zwróciłam uwagi na czyhające niebezpieczeństwo…nie zdążyłam osłonić księżyca przed piorunem!
Ale ja…przepraszam…nie chciałam – rozpłakał się mały Rudzielec.
Wyobrażasz sobie niebo bez księżyca? Musisz naprawić to, co zepsułaś – powiedziała stanowczym głosem Królowa Nocy.
Ale jak?
Wyślę cię teraz do podniebnej Krainy Mroku, stamtąd musisz mi przynieść gwiezdny nektar, którym posypiemy księżyc, może nie będzie za późno. Dotknij rąbka mej sukni:
„Złote gwiezdne cekiny przenieście Rudzielca do Gwiezdnej Krainy”.
Kod: Zaznacz cały
Po chwili dziewczynki nie było już w swoim pokoju. Teraz otaczał ją mrok i tylko gdzieniegdzie połyskiwało jakieś światło.
Pewnie tam znajdę gwiazdy, z których zbiorę nektar – pomyślała dziewczynka i ruszyła w ciemność.
Kto mnie tu nachodzi? – usłyszała przeraźliwy głos.
To ja Rudzielec, to znaczy Klara, przyszłam po gwiezdny nektar.
Pewnie przysyła cię moja siostra, ja mam na imię Mrok. Ale do rzeczy, dlaczegóż to drogie dziecko miałbym ci pozwolić zebrać nektar z moich gwiazd?
Bo księżyc umiera! – jednym tchem wykrzyczała dziewczynka.
Oj, oj mała…ale to chyba nie moja wina.
To co, ale musisz mi dać ten nektar! –tupnęła nóżką.
I tu się mylisz śliczny Rudzielcu, nie muszę, a poza tym nadal jesteś niegrzeczna, tak jak cały dzień.
To ty widziałeś?
Tak, cały dzień cię obserwowałem i wydaje mi się, że na zawsze cię tutaj zatrzymam. Strasznie dokuczałaś mamie i nawet jej nie przeprosiłaś! Byłaś okropna. Przez ciebie moja siostra nie zdążyła osłonić księżyca, a co najgorsze ty ciągle nie widzisz w tym swojej winy!
Ależ widzę – powiedziała Klara ze łzami w oczach – teraz się złoszczę tylko na siebie, bo wiem, że byłam nieznośna. Przepraszam cię i obiecuję, że przeproszę mamę i ciocię. Pozwól mi uratować księżyc.
Musisz mi jeszcze obiecać, że nigdy więcej nie będziesz już taka złośliwa. Wiesz, byłoby mi bardzo przykro, ale musiałbym cię tu zabrać i to na zawsze, daję ci jeszcze jedną szansę na poprawę – uśmiechnął się Mrok –zabieraj ten nektar i wracaj do mojej siostry.
Kod: Zaznacz cały
W mgnieniu oka Rudzielec znalazł się przed rozbitym księżycem. Królowa posypała księżyc nektarem z gwiazd, wypowiedziała magiczne zaklęcie i już za chwilę księżyc na nowo swym pięknym blaskiem uśmiechał się z nieba.
Puk…puk…
Wejdź mamo, ja chciałam cię strasznie przeprosić, ciocię też jutro przeproszę.
Wiedziałam, że w końcu zrozumiesz…
Tak rozumiem, od jutra będę grzeczna, to znaczy od teraz –przytuliła się do mamy – i będę ci we wszystkim pomagać, ale teraz strasznie chce mi się spać.
Kod: Zaznacz cały
Królowa Nocy i Mrok popatrzyli zza okna na małego Rudzielca, który zasypiał teraz w ramionach mamy. Jeszcze przez kilka następnych wieczorów stawali za oknem, by sprawdzić czy mała dotrzymuje obietnicy. W końcu te wizyty stawały się coraz rzadsze, aż całkiem ich zaprzestali, bo złośliwy Rudzielec zmienił się nie do poznania. KONIEC