Letni, upalny dzień był kolejnym takim w ciągu ostatniego miesiąca. Ludzie, zwierzęta i wszelkie inne istoty czuły się zmęczone i podirytowane długotrwałą posuchą. Podpuszczator poczuł ogromną ochotę na lody bakaliowe oraz chwilę samotności. To pierwsze wiązało się z odpowiednim dobraniem stroju, wyjściem do sklepu, spotkaniem i rozmowami z ludźmi i kolidowało z drugim pragnieniem.
- Hmmm, lody nie zając... - zadecydował stanowczo - chwila samotności natomiast, może być jak diament wśród tony piasku.
Las wydał mu się odpowiednim miejscem. Oferował cień wśród drzew, kojący śpiew ptaków, ucieczkę na moment od problemów innych i własnych, no i posiadał tę cudowną właściwość, iż można było w nim być samym, nie odczuwając atmosfery osamotnienia. Zieleń miała kojący wpływ na wzrok, jak zapewniał go Mędr, który jak wiadomo wiedział wszystko, co potrzebne i co mniej potrzebne.
Szybkim krokiem zanurzył się w gąszcz drzew. Wystarczył tylko kwadrans, aby poczuł się wystarczająco oddalony od swojego domu, życia, spraw, problemów. Głęboko wciągnął świeże powietrze do płuc. Miał ochotę krzyknąć coś całkiem bez sensu, ale za to bardzo donośnie. Przez chwilę walczył z tą pokusą i już miał jej ulec, gdy ... w samym środku lasu, na niezbyt odległej polance zaskoczył go niecodzienny widok. - Czekaj, czekaj... chyba znam ich skądś - mruczał po cichu zbliżając się do dwóch zagadkowych postaci. Jedną z nich była blondwłosa nastolatka w śmiesznej, przykrótkiej sukience w kolorze nieba oraz dobranych pod względem barwy podkolanówkach, a druga... królik w karykaturalnie ogromnym kapeluszu. Podpuszczator mimowolnie przetarł oczy i przykucnąwszy pod krzakiem postanowił przyjrzeć się bliżej dziwnej scenie.
Alicja złapała Królika i objęła go czule rączkami. Ten zmierzył wzrokiem jej postać od stóp do czubka głowy i mrucząc pod nosem "lans, lans" opuścił kciuk na znak dezaprobaty.
- Dlaczego? Czy znów jestem winna? - spytała żałośnie dziewczynka.
- Jakbyś nie wiedziała, że tak, to przecież bardzo proste. Popatrz co narobiłaś przez swoje postępowanie. Nie mieścisz się już w moim wzorcu "dobrej dziewczynki". Wystają Ci nóżki z niego i zapewne, to twoja duma i próżność sprawiają, że znów chcesz być zbyt wielka.
- Ja nazywam to poczuciem własnej wartości - wykrzyknęła poirytowana. - Czy to źle, że je mam?
- Bardzo źle!- wykrzyknął Królik - lecz głowa do góry, bo gdy kiedyś uda ci się zmądrzeć zobaczysz, że najprostsza recepta, to skrócenie "nóżek" tak, abyś już idealnie wpasowała się moje rameczki. Gdy tylko nabierzesz rozumu, ujrzysz jak wiele błędów popełniałaś nie kierując się moimi wskazówkami.
- Jeśli stanę się "dobrą dziewczynką", nawet już nie będąc sobą, za to zmieszczę się w twym wzorcu, to uniesiesz kciuk do góry? - upewniała się Alicja.
- Lans, lans - wymamrotał ponownie Królik, jak zwykle wymigując się od odpowiedzi wprost.
Alicja uśmiechnęła się smutno. - Nie wiem Króliczku, co jest naszym gorszym potknięciem - to, że za wszelką cenę chcesz mnie wtłoczyć w swoje rameczki wzorca "dobrej dziewczynki", czy też to, że ja dałam się przekonać, iż zdołam to zrobić?
Puściła długouchego, odwróciła od niego i wolnym krokiem, nie oglądając się, zanurzyła w gęsty las. Królik stanął na dwóch łapach wypatrując jej postaci niknącej wśród gęstych drzew, mrucząc dalej coś pod nosem. Po chwili jednak zdjął groteskowy kapelusz, obtarł czoło łapką i wykrzyknął w stronę, gdzie zniknęła Alicja: - A idź! Idź i nie wracaj! Na świecie jest wiele dobrych dziewczynek, które z radością przystosują się do moich rameczek.
Nie usłyszał odpowiedzi. Opuścił się wolno na cztery łapki i spojrzał w stronę krzaka, za którym chował się Podpuszczator. - Poszła - powiedział. - Jak mogła tak sobie pójść ? Przecież moja propozycja była najlepszym, co mogło spotkać ją w życiu. Nawet się nie obejrzała - dodał ciszej.
Podpuszczator wyszedł z ukrycia. - Poszła - powtórzył jak echo.
- Dlaczego? - żałośnie zapytało zwierzątko. - Dałem jej tak wiele. Mogła być moją jedyną, mogła być... oszlifowanym doskonale brylantem.
- Mnie się pytasz?
- Ciebie, bo jeśli zapytam siebie, to może się okazać, że będę musiał znaleźć odpowiedź, a jeśli ciebie, to nadal mogę wierzyć, że to po prostu zła dziewczynka była.
Nałożył z powrotem na głowę ogromny kapelusz i kicając oddalił się kierunku, w którym wcześniej podążyła jego rozmówczyni.
Podpuszczatorowi nagle wydało się, że upał, kłopoty, problemy dogoniły go i objęły równie czule jak Alicja Króliczka. Na nic cień wśród drzew, na nic zieleń - jak zapewniał Mędr - kojąca oczy, na nic śpiew ptaków. - Ech, cholera - westchnął - trzeba było wybrać lody bakaliowe.