Pod mały domek, na skraju lasu podjeżdża samochód. Wysiada z niego mężczyzna. Nogą przymyka drzwi od samochodu, ponieważ ręce ma zajęte dwoma kartonami. Kierując się w stronę domu, mówi sam do siebie - To była najlepsza decyzja, jaką podjąłem przez wszystkie lata mojego świetnego małżeństwa.
Rozgląda się, gdzie postawić pudła, znajduje stolik na tarasie, zostawia je i obchodzi dom dookoła. - Jak tu pięknie. Jak cicho i to powietrze! - Nabiera głęboki oddech. - Ok, czas się rozlokować. Cholera, gdzie te klucze? Są! Złośliwa baba wrzuciła je na samo dno pudła. Kochana żoneczka.
Już po chwili jest w środku. - Co tu tak ciemno, a, okiennice. Super. Teraz jeszcze rozpalę w kominku, zrobię sobie dużego drinka i spokojnie będę mógł pisać. Nikt nie będzie mi marudził, że nie mogę pić. Nie będą mi gderały. Jedna gorsza od drugiej. Stale im w tyłkach źle, a to za mało pieniędzy, a to, że siedzę w domu.” Nigdzie nie zabierasz Gosi, biedaczka zdziczeje przy tobie. Pawełku Ty jesteś taki nudny, nie wiem jak mogła moja córka wyjść za ciebie?”. Hi hi
Męża wykończyła, a teraz mnie chciała.
A córeczka warta mamuśki, pinda jedna. Nic tylko dawaj na nowe ciuchy, fryzjera, kosmetyczkę. Cholera, aż od tego wyłysiałem. - Przeciągnął ręką po głowie. - Co za cisza! Super! Super!
Rozsiada się wygodnie, otwiera laptopa, nabiera głęboki oddech i zaczyna pisać. W tle odgłosy palącego się drewna w kominku.
… Luiza siedziała przy oknie. Rozmyślała o swoim ukochanym. - Jaki on jest cudowny...
Słychać pukanie w okno. Paweł odwraca głowę w stronę hałasu, a po chwili uspakaja się myśląc, że to wiatr.
… jest taki przystojny. Bardzo go kocham. Kocham jego oczy. Kocham jego usta. Kocham jego głos ...
Znowu słychać pukanie w okno. - To chyba jakaś gałąź? - Macha ręką na znak, że to nic ważnego - Jutro przytnę. Z pewnością znajdę odpowiednie narzędzia. Na czym to ja skończyłem?
Pukanie się powtarza, ale tym razem jest głośniejsze. - Cholera, skupić się nie można. Zaraz wezmę siekierę i odrąbię wszystkie gałęzie.
Wybiega z domu, chwyta siekierę, która była wbita w pieniek obok narąbanych drew do kominka, uzbrojony udaje się na poszukiwanie przeszkadzających mu w pisaniu gałęzi. - Cholera, gdzie te drzewa? Przecież one rosną dalej od domu i nie mogą pukać w okno. Coś mi się uroiło. To wszystko przez ciszę, która tu panuje. Weź się chłopie w garść, idź pisać, a niech tam sobie stuka, to są uroki tego miejsca. - Mówi sam do siebie, jednak w jego głosie czuć zdenerwowanie.
Wraca do domu, nalewa wódkę do szklanki i wypija duszkiem. Otrząsa się, nalewa drugi raz i spokojnie siada przed laptopem. Czyta to co do tej pory napisał, znowu stuka po klawiaturze:
… Mój ukochany, bardzo za nim tęsknię. Tęsknie za jego oczami. Tęsknie za jego głosem …
Słychać trzeszczenie desek w podłodze, on jednak nie reaguje i pisze dalej.
… Jutro od samego rana pobiegnę do niego ...
Trzeszczenie podłogi jest coraz głośniejsze.
Doprowadzony do wściekłości nalewa sobie kolejną porcję wódki, która pozwala opanować niechciane emocje, czyta to co do tej pory napisał i gdy już kierował palec w stronę klawiatury, z hukiem zamknęły się okiennice we wszystkich oknach.
- To już za wiele. Kto tu jest do cholery i co chce! - Wstaje krzycząc. Biega po pokoju, szukając przyczynę hałasu.
- Czytelnik. - Głoś dochodzi jakby był umieszczony gdzieś w przestrzeni. - Przyjechałeś tu aby pisać. Bardzo dobrze, bo lubię czytać, tylko, że twoje pisanie, to jakieś badziewie, którego ze spokojem czytać nie można. Miarka się przebrała i wszystko będzie usuwane tak długo, aż nie zaczniesz pisać poprawnie, bo przecież stać cię na więcej. Chcesz pisać, skończ z bylejakością. Sam zobacz, już zniknęło.
Paweł podbiega do laptopa. Bardzo zdziwiony widzi, że otwarta strona jest pusta.