Żyła sobie kiedyś zadra
nieopodal po sąsiedzku,
no i jak to każda łajza,
rozgościła się też w sercu.
Nie pamiętał nikt dlaczego
i kto wiedźmę pod dach wpuścił,
gdyż wspomnienia z czasem bledną,
lecz przy płocie trwał jad trupi.
Wtedy cud się zdarzył wielki,
kiedy panna szła po wodę,
nochal w szybę chłopak wkleił,
by podziwiać kształty szczodre.
I wymiotła dziewka zadrę
natychmiast, ba w jednej chwili,
gdyż po ślubie zwyczaj każe
sprzątać kąty gospodyni.