gdy światło gaśnie i księżyc w pełni
za oknem mary duch obcy błądzi
słychać melodię piskliwie dźwięczy
zachrypłe głosy z echem dospołu
rozprawę toczą
trzepoczą liście skrzypi topola
w oddali kroki ciężkie toporne
cienie pod ścianą figury tworzą
dreszcze na ciele stan taki znamy
gdy się boimy
zjawy tańcują melodia płynie
duch za sztachetą zawodzi szlocha
nawiedza żywych zmienia się w dynię
niemrawo nuci piosnkę miłosną
o tym co było
trzeszczą gałęzie barwą tęsknoty
stwory migają jak nietoperze
iskra zabłysła na dachu koty
listopad straszy nieczystą mocą
od dziś w to wierzę