Urodziwa starsza pani
zażywała w dzień kąpieli
po upalnym popołudniu
raptem dwa dni do niedzieli
Kamienica przedwojenna
wodę grzała w piecu starym
był wysmukły jak kolumna
dawał ciepło ponad miarę
Gdy za bardzo się rozbujał
szczapka drewna garść opału
zapewniały wrzącą wodę
było miło choć bez szału
Nagle łomot usłyszała
biegnie naga i w podskokach
któż tak mocno się dobija
wyszła z wanny bez szlafroka
Przysunęła się do klamki
kto tam pyta było cicho
gdy czekała na odpowiedź
przyłożyła do drzwi ucho
Wozak nisko schylił głowę
nasłuchuje też odgłosów
i w od klucza dziurkę zerka
widzi wielką kępę włosów
Ej kudłocu z bujną brodą
nie powtórzę tego więcej
powiedz mamie prawie krzyknął
że przywiozłem dla niej węgiel