Obiecywał młodej pannie
pewien pan już starszej daty,
że też nią się zaraz zajmie
tylko w żyłę zrobi zastrzyk.
Słabość szybko by mu przeszła.
Po nim w końcu by pobrykał,
gdyby nie pognała szelma,
sztuczna szczęka do nocnika.
A on za nią na kolanach
pod tapczanem szukał ręką,
prędzej zanim piękna Hania
znowu stanie się oziębłą.
Lecz z obietnic nic nie wyszło,
gdyż szlag trafił go w tej pozie,
a tu pomóc trzeba było,
lepszej śmierci człowiek godzien.