Pod zieloną sosną rósł muchomor mały.
Wszystkie inne grzybki wciąż się z niego śmiały,
że je ludzie chętnie do koszów wkładają,
no a muchomora z daleka mijają.
"Spójrz no tylko na nas"- tak się przechwalały.
"Każdy z nas jest pyszny, czy duży czy mały".
Stał więc smutny bardzo muchomor pod sosną
i patrzył, jak w koło pyszne grzybki rosną.
Aż raz się zdarzyło, że właśnie w tym lesie,
zjawiła się nagle piękna pani jesień.
Gdy tak przechodziła, tam gdzie sosna stała,
cichy płacz pod drzewkiem wtedy usłyszała.
"A któż to tak łez swych strumienie wylewa?"
"To ja"- rzekł muchomor nieśmiało spod drzewa.
"A czemu tak płaczesz?"-jesień zapytała.
"Bo się ze mnie śmieje ta polana cała,
że jestem trujący i nikt mnie nie lubi".
To mówiąc, muchomor wciąż swe łezki gubi.
"To prawda, mój grzybku, że jesteś trujący
Aleś najpiekniejszy na tej leśniej łące.
Choć ludzie do kosza ciebie nie wkładają,
to twoim wyglądem wciąż się zachwycają.
Masz piekny kapelusz w czerwonym kolorze,
który wszystkim bardzo podobać się może.
Że cię jeść nie wolno, od dawna wiadomo,
ale jesteś lasów wspaniałą ozdobą."
Po tych słowach grzybek ucieszył się wielce.
"Nie będę już smutny, więcej płakać nie chcę!"
A i nne grzybki swe zdanie zmieniły,
nikt się z niego nie śmiał, każdy był dlań miły.