Echo, moje limerykowanie jest jak najbardziej klasyczne, dowolne pisał literaturoznawca i slawista - Jacek Baluch. W zacytowanych przeze mnie nie ma skróconych wersów, co w klasyku jest wymagane. A skraca się wersy dla uzyskania efektu zaskoczenia
Z cyklu Limeryków chujowych:
Jest matematyk w Brukseli,
Co chujem mnoży i dzieli.
Dodaje i odejmuje,
A wszystko wyłącznie chujem.
Takiegoście nie widzieli.
Jest rolnik na Labradorze,
Co chujem sieje i orze,
Nawozi i okopuje.
A wszystko wyłącznie chujem.
Szczęść Boże!
Pewien stójkowy w Skarżysku
Bił chujem Żydów po pysku.
I choć sam był gudłajem,
Oddał się władzy w najem.
Czego się nie robi dla zysku?
Zatem klasyk to:
pięć wersów - dwa pierwsze rymują się z ostatnim i mają jednakową liczbę sylab akcentowanych.
wersy trzeci i czwarty są krótsze od pozostałych i też się rymują.
na końcu pierwszego wersu występuje nazwa własna, najczęściej geograficzna.
Najważniejszy w limeryku jest komizm, a dla jego uzyskania wolno łamać konwencje limeryku, i tyle
Należy też pamiętać o rytmie, gdzieś kiedyś przeczytałam, że limeryk ma brzmieć jak przyśpiewka ludowa
A tu kilka limeryków o postaciach:
Kopernik, gdy humor miał pieski,
atramentem pobrudził deski.
Na tych deskach z Dorotą
igrał... I traktat oto:
"O obrotach ciał strasznie niebieskich".
Matejko -- chociaż nie Styka,
akt babski pędzlem wyfikał.
A żona mu za to --
w pysk łapą plaskatą.
Przerobił więc akt na Stańczyka.
Raz król Staś miał sjestę długą,
którą spędzał z wierną sługą.
Słudze było Bartek.
po obiedzie w czwartek
z nią pierwszym, a z Kaśką drugą.
Jacek Urbański - Limeryki o postaciach
[ Dodano: 2016-12-08, 19:05 ]
Przytoczę jeszcze definicję limeryku /tej się trzymam/ Mariusza Parlickiego i kilka jego dzieł
O limerykach napisano już tak wiele, stworzono tak dużą liczbę definicji, że nie będę tu się silił na tworzenie własnej. Dlaczego? Bo mam zbyt dużo szacunku dla tego lapidarnego gatunku twórczości lirycznej i wolę tworzyć poszczególne limeryki, a nie zajmować się ich wyznacznikami gatunkowymi, formalnymi ramami, określaniem nieprzekraczalnych granic.
Poza tym, mam świadomość, że szacowni mieszkańcy irlandzkiego miasta Limerick, którzy obdarowali ludzkość tą uroczą formą poetyckiej zabawy, sami niejeden raz przekraczali rozmaite granice i nie mieścili się w różnych, ogólnie przyjętych ramach.
Mam też świadomość, że moja definicja i tak byłaby powtórzeniem mądrych stwierdzeń jednych i zaprzeczeniem głupim twierdzeniom drugich, albo też, co gorzej, byłoby zupełnie odwrotnie.
Limeryki niech bronią się same, a Czytelnicy niech oceniają, czy są "kanoniczne", czy też nie.
Arabski dekarz
Arabski dekarz na dachu
Zakrzyknął głośno - Allahu!,
Akbar! - dorzucił,
Z dachu się rzucił
I trafił szczęśliwie do piachu.
Legionista z Legionowa
Legionista z Legionowa choć jadł wiele,
Był chudziutki, bo miał wiecznie legionellę.
Gdy szedł do boju,
Koledzy w woju
go błagali, by nie był na czele.
Maniura i blachara
Pewna maniura, gdy jadła chipsa,
Przez nieuwagę połknęła tipsa.
Blachara ćwicząc tricepsa,
Stwierdziła, że będzie lepsza
I zeżarła dwa klipsy i stripsa.
Limeryk o pewnej Magdzie (np. Gessler)
U pewnej Magdy, gdy zupę kupię
To najpierw szukam włosów w tej zupie,
A kiedy kupię coś z mięs,
W tych mięsach szukam rzęs,
Więc tę kuchnię głęboko mam w dupie.