Miłość jest fejkiem. Takie czasy. Dziś liczy się dobry seks i gruby pieniądz – choć jednak w odwrotnej kolejności.
Jeśli nie masz wystarczająco długiego ciągu cyfr na koncie, pozostają ci sztuczki na głębokie uniesienia. Jednak wtedy nie obędzie się bez dramacików i możesz przypłacić rozstrojem emocjonalnym.
Dziś już nastolatki znają marki i orientują się w wyższych półkach rynku.
Kobiety, które do mnie lgną lubią drogie fanty i szybką jazdę w moim maserati.
Mam dość tych wyfiokowanych suk, które umawiają się z samochodem i nie zauważają mojej twarzy zza prezentów. Gdyby na okazaniu pokazywali kutasy, zostałbym skazany w mgnieniu oka.
Rzadko spoglądają w oczy – robią to tylko po to, by dać znak, że są gotowe – zapoznały się już z najnowszą ekspozycją witryn w centrum handlowym. To spojrzenie jest ślepe, zaczyna mnie przerażać - jakby zgubiły duszę gdzieś pomiędzy orgazmami.
Taniej wyniosłaby mnie dziwka w przyzwoitym burdelu.
Chciałbym przebić się przez powłokę portfela, usłyszeć coś o sobie, poza sferą łóżkową, czy ekonomiczną, jakiś banał – może na temat włosów, albo oczu.
Chciałbym dowiedzieć się jaki jestem. Pokazać jaki jestem. Kobiecie, która chciałaby to zobaczyć i widziałaby tylko to, a wszystkie te materialne dodatki stałyby się nieistotne.
Chciałbym spojrzeć jej w oczy i żeby po linii tego spojrzenia przebiegł prąd, taki który wypełniłby mnie aż po opuszki palców i nie mógłbym o nim zapomnieć. Od świtu do zmierzchu pragnąłbym tylko patrzeć.
Chciałbym się kochać, a nie rżnąć, czy uprawiać bezpłciowy seks. Poczuć jak to jest stawać się jednością, utonąć w bezczasie nocy i słodkiej woni kobiecej czułości – tak prawdziwej. Wszystko to bez przygotowywania gruntu. Wystarczyłyby splecione dłonie i gwiazdy nad głowami, na ławce w parku. Patrzylibyśmy sobie w oczy, rozumiejąc piękno, a cały ból istnienia przepadłby bezpowrotnie.
Dla takich chwil warto schować portfel głęboko w… kieszeni.