Chodziłem wtedy, a były to lata pięćdziesiąte, do przedszkola we wsi Złota, w powiecie pińczowskim, gdzie moi rodzice byli nauczycielami. Siedziałem przy stole z jedną z moich koleżanek przedszkolnych, w kuchni naszego służbowego mieszkania. Rysowaliśmy coś kredkami na kartonach z bloku. Moja mama krzątała się przy garnkach, przyrządzając obiad. Nagle w drzwiach stanęła dziwna postać. Był to mężczyzna słusznej budowy ciała, ubrany w jakieś łachmany, z workiem na plecach, obwieszony na szyi różańcami, z długą gęstą brodą i niesforną czupryną zmierzwionych włosów, które niemal przysłaniały mu ciemną twarz, ogorzałą od słońca i wiatru.
Przybysz wyjaśnił, że pielgrzymuje właśnie na odpust do odległych o sześć kilometrów Pełczysk, gdzie stoi kościół parafialny, pod wezwaniem świętego Wojciecha. Obiecał, że będzie się modlił za zdrowie i pomyślność naszej rodziny i zaczął zawodzić nabożne pieśni.
Nie wytrzymaliśmy z moją koleżanką i zaczęliśmy chichotać, ale moja mama skarciła nas surowo. Podała przybyłemu mężczyźnie coś do zjedzenia na talerzu, jednak on nie chciał jeść przy stole, tylko przycupnął w kącie i tam palcami, pomagając sobie chlebem i łyżką, zjadł podany mu posiłek. Kiedy wyszedł, mama wyjaśniła nam, że ten pan jest bezdomny, nocuje u ludzi, czasem w stodołach i chodzi po odpustach odmawiając modlitwy. Takich ludzi jest więcej, a chłopi nazywają ich dziadami odpustowymi.
Zrządzeniem losu, po kilku latach rodzice przenieśli się do wsi Pełczyska, gdzie stał kościół parafialny i zamieszkaliśmy w miejscowej szkole, która znajdowała się bardzo blisko świątyni. Co roku, wiosną, na odpust św. Wojciecha odwiedzało nas kilku dziadów proszalnych, w tym Karol, nasz dobry znajomy. Po kilku latach został tylko Karol. Przychodził do nas, jak do przyjaciół, traktując nas niemal jak rodzinę, witał się wylewnie, zjadał podany mu posiłek, a następnie znikał w gęstym tłumie pod kościołem, przeciskając się przez wianuszek straganów z odpustowymi błyskotkami.
Ksiądz proboszcz nie lubił dziadów ani ich głośnych, zawodzących śpiewów, którymi zagłuszali procesję. Najbardziej jednak Karol bał się milicji, ponieważ kilka razy funkcjonariusze chwytali go i umieszczali w domu starców, skąd po pewnym czasie uciekał, nie mógł bowiem żyć bez wędrówek po Ponidziu, od odpustu do odpustu. Ucywilizował się trochę, nosił przyzwoite i czyste ubranie, a nawet zaczął się strzyc oraz golić. W rozmowie z ojcem skarżył się, że interesuje się nim kapitan Rega ze Służby Bezpieczeństwa w Pińczowie. Był to okres ostrej walki pomiędzy władzą komunistyczną, a Kościołem. Słyszało się, że SB angażuje dziadów odpustowych do podglądania księży, gdyż znali wszystkich proboszczów w powiecie. Jednak pewnego roku Karol nie zjawił się na naszym odpuście, co odczuliśmy boleśnie, i już go nigdy nie ujrzałem na oczy.
Kilka lat później czytałem książkę Adolfa Dygasińskiego „Beldonek” i przypomniałem sobie naszego króla żebraków, Karola. Bowiem powieść Dygasińskiego, zwanego piewcą Ponidzia, który zresztą wymyślił tę nazwę dla naszej pięknej krainy, rozłożonej po obu brzegach rzeki Nidy, dzieje się w środowisku wiejskich dziadów odpustowych. W tamtych czasach, pod zaborem rosyjskim, takich zorganizowanych żebraków było mnóstwo, tworzyli odrębne plemiona, rywalizujące ze sobą. Mieli swój kodeks moralny, którego musieli przestrzegać. Krążyły o nich sensacyjne opowieści, o ich obyczajach, konfliktach pomiędzy poszczególnymi bandami, na podobieństwo wojen gangów przestępczych, a także o bajecznych majątkach przywódców. Ile było w tym prawdy, a ile zmyślenia – nie wiadomo.
Podobnie sensacyjne wieści krążyły o Cyganach, kiedy jeszcze mogli przemieszczać się swobodnie po kraju, a nawet po całej Europie. Świadczy o tym nowela Walerego Przyborowskiego „Bitwa pod Raszynem”, czytana przeze mnie z wypiekami na twarzy. W tej książce Cyganie też mają swoje tajemnicze, niezrozumiałe dla innych, prawa i obyczaje, potrafią wróżyć i znają czary, a w pewnym sensie zagrażają, osiadłym na roli chłopom i ziemianom, kradnąc ich dobytek.
W Polsce Ludowej, w czasach mojego dzieciństwa, władze usilnie starały się zlikwidować dziadów odpustowych, umieszczając ich w domach opieki społecznej, a Cyganów osiedlić, aby nie włóczyli się po kraju. Nie były na rękę władzom takie grupy, które bez żadnej kontroli wędrowały po Polsce, mogli przecież wśród nich ukryć się imperialistyczni szpiedzy albo przeciwnicy ustroju.
W 1968 roku przeniosłem się z rodzicami do Kielc, zacząłem uczyć się w szkole średniej i zamieszkałem w dzielnicy o nazwie Baranówek. Jako bibliofil, natychmiast poszukałem najbliższej biblioteki publicznej. Znajdowała się ona w bloku, w którym osiedlono Cyganów. Cały wolny czas spędzali oni w grupach, na podwórku przed budynkiem, bowiem dusili się w swoich małych mieszkaniach. Gdy się pojawiłem, kilka starszych kobiet natychmiast chciało mi powróżyć. Wieczorami rozpalali ogniska, śpiewali i tańczyli długo w noc, czym przeszkadzali innym lokatorom.
Czasami, przed snem, pojawia mi się pod powiekami postać Karola, ostatniego dziada odpustowego, i żałuję wtedy, że byłem zbyt młody, aby z nim dłużej porozmawiać. Na pewno znał wiele niesamowitych historii.
Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24
Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"
Karol, ostatni dziad odpustowy na Ponidziu
Moderator: Redakcja
- Z. Antolski
- Autor/ka wielce zasłużony/a
- Posty: 6489
- Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
- Lokalizacja: Kielce
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 4
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 19
- Najciekawsza publicystyka: 6
Karol, ostatni dziad odpustowy na Ponidziu
- Z. Antolski
- Autor/ka wielce zasłużony/a
- Posty: 6489
- Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
- Lokalizacja: Kielce
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 4
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 19
- Najciekawsza publicystyka: 6
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5844
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Z. Antolski pisze:Ksiądz proboszcz niezbyt go lubił i jego głośne śpiewy, którymi zagłuszał procesję.
i jego głośnych śpiewów*
Z. Antolski pisze:Podała przybyłemu mężczyźnie coś do zjedzenia na talerzu,
na talerzu* bym się pozbyła.
Z dalszego kontekstu wynika, że na talerzu, bo nie chciał usiąść przy stole.
Z. Antolski pisze:Był to okres ostrej walki poiędzy
Z. Antolski pisze:gduż
niewielkie literówki
Z. Antolski pisze:i już go nigdy nie ujrzałem na oczy.
na oczy* chyba zbyteczne
Z. Antolski pisze:Czasami, przed snem pojawia mi się pod powiekami postać Karola, ostatniego dziada odpustowego, i żałuję wtedy, że byłem zbyt młody, aby z nim dłużej porozmawiać. Na pewno znał wiele niesamowitych historii.
Byś to później opisał, a my moglibyśmy czytać z wielkim zainteresowaniem, tak jak to opowiadanie. Masz świetne wspomnienia i umiesz się nimi dzielić. Dzięki
Marek Aureliusz
- Z. Antolski
- Autor/ka wielce zasłużony/a
- Posty: 6489
- Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
- Lokalizacja: Kielce
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 4
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 19
- Najciekawsza publicystyka: 6
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5844
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Jasne, ja też tak robię :lmao:
Dany i echo mają pełne ręce* roboty przy moich tekstach, za co jestem niezmiennie i niezmiernie im wdzięczna :lol-sweat:
Marek Aureliusz
- Dany
- Administrator
- Posty: 19640
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Czasami, przed snem, pojawia mi się pod powiekami postać Karola, ostatniego dziada odpustowego, i żałuję wtedy, że byłem zbyt młody, aby z nim dłużej porozmawiać. Na pewno znał wiele niesamowitych historii.
Znam to uczucie, też żałuję, że nie pytałam i nie słuchałam zbyt uważnie opowieści mojej mamy, która znała różne historie opowiedziane jej przez jej mamę, a także przez jej nianię. To była taka skarbnica wiedzy...
Moja mama krzątała się przy garnkach przyrządzając obiad.
- przed "przyrządzając", przecinek
Przybysz wyjaśnił, że pielgrzymuje właśnie na odpust do odległych o sześć kilometrów Pełczysk, gdzie stoi kościół parafialny pod wezwaniem świętego Wojciecha.
- za "parafialny", przecinek
Ksiądz proboszcz nie lubił dziadów, ani ich głośnych, zawodzących śpiewów, którymi zagłuszali procesję.
- przed "ani", niepotrzebny przecinek
Ucywilizował się trochę, nosił przyzwoite i czyste ubranie,a nawet zaczął się strzyc oraz golić.
- przed "a", odstęp
Jako bibliofil natychmiast poszukałem najbliższej biblioteki publicznej.
- przecinek po "bibliofil"
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- sterta mysli
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 841
- Rejestracja: 30 grudnia 2013, 12:30
- Lokalizacja: Wołomin
- Brązowych Pietruch: 3
- Wierszy miesiąca: 1
- Najlepsza proza: 2
Bardzo ciekawa historia. Szczególnie tajemnicze dla mnie stało się ich życie w większych grupach, jak to nazwałeś - w plemionach. W ogóle to wprowadza do jakiegoś innego, nie znanego mi świata, gdzie obok znanych nam grup, żyją rządzącymi się swoimi prawami, zwyczajami grupy, że tak je nazwę :"dzikie". Hmmm... i to gdzieś obok za płotem... jeden osobnik- mógłby być wybrykiem natury i ciekawostką "kącika psychiatrycznego", ale że ich było więcej, a jeszcze wcześniej żyli w grupach... to bardzo ciekawe. Bardzo , bardzo.
- echo
- Konsultant/ka
- Posty: 5025
- Rejestracja: 21 grudnia 2015, 18:15
- Lokalizacja: Jędrzejów
- Złotych Pietruch: 10
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 3
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
- Wierszy miesiąca: 12
- Limerykowy Król: 2
Dziadów odpustowych nie pamiętam, ale żebrzących pod kościołem i owszem. W niedługim czasie zniknęli jak i tabory cygańskie. Romowie dostali mieszkania w bloku, ale mówiono, że je zdewastowali.
Ciekawe opowiadanie
Piszę, kiedy nie mam nic do powiedzenia.
- Z. Antolski
- Autor/ka wielce zasłużony/a
- Posty: 6489
- Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
- Lokalizacja: Kielce
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 4
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 19
- Najciekawsza publicystyka: 6
a przywódcy bandy dziadów odpustowych byli krezusami, bo pbierali od członków opłaty.
Dzięki za komentarze.
- Z. Antolski
- Autor/ka wielce zasłużony/a
- Posty: 6489
- Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
- Lokalizacja: Kielce
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 4
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 19
- Najciekawsza publicystyka: 6