Zapalę papierosa, zanim do ciebie napiszę.
Zapaliłbym drugiego, bo nie wiem, od czego zacząć.
Czasem sobie ciebie wyobrażam, ale nie widzę wyglądu, a jedynie przeczuwam dotyk, ciepło twojego wzroku na sobie. Bardzo chciałbym byś była blisko. Chwilami odnajduję cię w innych kobietach, mają twoje oczy, inne mają twoje odruchy lub używają podobnych słów. Oszukujemy się, one też mrużą oczy i widzą mnie takiego, jakim nie jestem. Gdzie ty jesteś?
To dla ciebie się staram każdego dnia, z nadzieją, że jak przyjdziesz, będę gotowy na nas. Wcześniej też chciałem cię poznać, ale był to błąd. Ty byś nie chciała mnie takiego znać — wiem, jaka jesteś, uwierz — nie chciałabyś. Zaklinałem rzeczywistość. Zniszczyłbym nas, całe szczęście, że tamtego mnie nie ma, nie będziesz pamiętać.
Dziś montuję włączniki światła dla nas, jutro zamontuję nasze drzwi i położyłem już podłogę, po której możesz deptać. Obracać się na pięcie i uśmiechać w moją stronę. Możesz śmiało wejść tą podłogą, tymi drzwiami w moje życie. Po to ono jest. Dojrzewało dla ciebie, puchło i krwawiło, by przyjąć cię z większą radością.
Dalej się oszukujemy albo jesteś tą, o której teraz myślę. Może piszemy ze sobą i tylko raz się widzieliśmy. Czy to ty? Mówicie podobnie i spojrzenie macie tak samo ciepłe. Więc jeśli to ty, czemu mnie nie widzisz?
Wiesz, że to, co do mnie piszesz, stało się dla mnie bardzo ważne? Wpływa na mój nastrój mocniej niż pogoda. Nawet pogoda zmienia się pod wpływem twoich słów. To straszne jak łatwo możesz mnie pozbawić słońca.
Nie wiem.
Wiem, że bez ciebie mogę zwariować, lub się do tego przyzwyczaić, ale nigdy się z tym nie pogodzę.
Jak możesz żyć, bez doszukiwania się mnie, wiedząc, że moje usta całują obce kobiety?
Czy upewniasz się jeszcze, że słowa tamtych nie są słowami moimi?
Bezpowrotnie ginie nam każda sekunda, ale i tak masz wpływ na każdą z nich. Każdą chwilę przed i każdą chwilę po ujawnieniu. Zmieniasz moje życie, bo jesteś moim życiem, chociaż nawet nie znasz mojego imienia. Wypatruję cię w twarzach kobiet na ulicy, wpatruję się w uśmiech i oczy. Chodzę tak bardzo smutny bez ciebie, że od razu mnie poznasz.
Jak ci na imię? Gdzie żyjesz? Czy w ogóle istniejesz?