nie wyśniłem tego poranka
gdy z kamiennego domu
wyszedłem na drewniany ganek
przy ratanowych meblach
pamiętających poprzednie stulecie
podano świeże papaje i mango
zerwane z drzew tuż obok
wieczorem wysłuchałem koncertu
na trzy słonie i resztę dżungli
z grzmotem bębnów w tle
Okuna Okuna
wołały czarnoskóre dzieci
dotykając moich blond włosów
uciekały z krzykiem
każdy otrzymał
dawkę egzotyki