na tle ciemnego nieba
zdziczały sad
rosochate gałęzie zrodziły
owoce pełne robaków
wokoło aromat trupów
ziemia użyźniona popiołami
tych którzy spłonęli
gdy uwolnili słowa
nie bracie to nie koszmar
ani zamierzchła historia
znów czarownice na stos
i heretycy łamani kołem
inkwizycja wciąż ta sama
a sądy kapturowe na topie