w pełganiu świecy
szamoce się uwięziona myśl
chce wydobyć smaki z zaplątanych wersów
czekałam na nie
uśmiecham się do dziwnie rozkołysanych słów
spod zamglonej woalki wypływają górskie strumienie
lśnią kryształy sypiąc iskry rozpryskującej wody
zachwyt ogarnia zdziwienie
w przymkniętych powiekach powraca
znika