Wszystko uporządkowane. Zaplanowane tak,
że nawet fusy wróżą pomyślność, czasem nawet podróże.
Bez konkretnych wskazań odnośnie środka i czasu.
Ważne żeby nie przywiązywać się do pejzaży, portretów.
Co innego martwa natura. Tu niczego nie ubędzie.
Raz po raz, dokładając starań, zmienisz szyk. Kobietę.
Takie jak ja, z szarych dworców przypisanych
do małych miasteczek, są za trudne.
Zza brudnej szyby kontemplują biel,
utrzymującą się w oczach do pierwszej soli.
Wiesz, że wystarczy wtedy oblizać wargi,
by poczuć jak smakuje chwila? Tak po prostu.
Bez wnikania w przyczyny i skutki. Bez szukania
winnych i ofiar.
Nie prowokują pytań. Co najwyżej odpowiedzi
na niezadane. Bo, dajmy na to, zamyślone,
przegapią swój przystanek.
I co się wtedy wydarzy?