W małej stajni ciepły kącik na miękkiej wyściółce
sianko żuje kóz gromadka wieczorową porą
starszych oczy skierowane ku swej przyjaciółce
która cicho pojękuje młodsze wokół stoją
Podskakują pobekują kręcą ogonkami
rozbawione rozbrykane jak to czynią młodzi
przepychają się nawzajem pukają łebkami
jedno z drugim nie pojmuje o co tutaj chodzi
W entuzjaźmie nie spostrzegły co się dzisiaj stało
gdy jęknęła nieco głośniej to prawie jak czary
urodziły się koźlątka nawet nie bolało
śnieżnobiała śliczna panna i on czarno-biały
Wylizała je do sucha potrącała pyskiem
obwąchała wstać pomogła dała popić mleka
teraz może już się cieszyć domowym ogniskiem
popatrzyła na maluchy będzie z nich pociecha
Ją nazwała swym imieniem a mnie Czarnobrody
przy karmieniu powtarzała w kółko imię moje
rośnij szybko królewiczu jak spełnisz wymogi
gdy dojrzejesz te blondynki będą wszystkie twoje
Cóż proroctwo się spełniło w haremie wyrosłem
mimo że się nie kąpałem kozy pokochały
dla wybranek pozostałem najpiękniejszym kozłem
seksu zapach je podniecał po prostu szalały
Nie jedynym jednak byłem kochankiem do wzięcia
prokreacja jest przyjemna lecz z czasem mój drogi
dookoła kandydatów jest wielu na zięcia
chociaż własne masz na głowie przyprawią ci rogi
[ Dodano: 2018-03-07, 19:24 ]
Zabawę czas zacząć