lubisz nadawać mi imiona aby móc udawać
że masz wiele kochanek
po zmroku nie usypiasz zwierzęcych instynktów
staram się być pruderyjna kiedy zrywasz ubranie
(to działa na ciebie jak fetysz)
zjawiając się znienacka brutalnie
egzekwujesz posłuszeństwo
krzyczę udając opór i strach
gdy tego oczekujesz
perfekcyjnie opanowałam grę
w inkarnacje
nienauczona miłości
pozostaję wierna skrzywionym wzorcom
wrośniętym głęboko w podświadomość
z tych wizyt czerpię chore rozkosze
przez złudzenie władzy nie dostrzegasz
że to ja kontroluję twoje powroty
uważaj – moja toksyna zabija
zdolność do (wzniosłych) uczuć