Tak swawolił sobie Jan,
że po piwie puścił kran.
Co innego pędzi w kroku,
a na starość miał być spokój.
Stąd do zjazdu ze trzy mile,
czy wytrzyma jednak tyłek.
Już nie ta ręka, już nie ten chwyt
no i ten ptaszek też jakby znikł.
Pewnie sprawny jak za młodu
skoro w krzaki daje chodu.