wszystko co spotykam zapisuję palcem po morzu
rozpostarte tam gdzie słońce wygasza barwę dnia
nie potrafię układać słów tak wymownie jak ptaki nut
aby dobitnie dotykały nieba
po ścianach ciszy spacerują cienie których nie poznam
nieświadomie zdobię zdrowaśkami nowy rozdział księgi
nie boją się bo wiem jaki będzie następny poranek
napotkanych dużych i małych ludzi
oraz kilku wierzb za domem które mi pozostały
z dzieciństwa zapisanego w pożółkłej fotografii
zabłąkanym wnukom uparcie opowiadam o kaczeńcach
roznoszących wiosnę po bagnach i kukułce odliczającej lata
do wesela już pachnie wielkanocnym wieprzem i muzyką
jutro pewnie przyjdzie z wiatykiem marznący zmierzch
i ogłosi rezurekcję
na skróty
jakby miała być ostatnią szansą
na spełnione nadzieje
i trwałą miłość
Copyright by © Jan Gawarecki