ma własne demony, więc po cóż jej twoje?
niech każdy hołubi na wsobny użytek,
nim iskra niezgody w spirali urojeń,
ujawni, obnaży, wyrzuci odkryte.
tak łatwo obarczyć nie swoje sumienie,
tak trudno udźwignąć golgotę współwiny,
a jeszcze niedawno i zgoła solennie,
zapewniał ktoś głosem zupełnie niewinnym.
dziś schiza, frustracja, wzajemna obwina*,
a proste remedium zamknięte na kluczyk,
choć nikt ich nie zamknął, choć nikt ich nie trzyma,
jedynie ta żądza, by sobie dokuczyć.
- - z czeskiego: oskarżenie, obwinianie