mnie nostalgia nie dosięga
choć ostatni spadł już liść
wszak wspomnienie niczym jedwab
pieści myśl
chmurną chwilę się odpycha
gdy zuchwale niemal tkwi
mgławy sopor martwa cisza
skłębi w niż
niże lubią się panoszyć
lecz od czego spójny wzrok
czy przekorny czy też płochy
byle wsiąkł
w akwarelę codzienności
malowaną skoro świt
jak rytuał równie swojski
nawet zbyt
ale barwy eksplicytne
wywołują falę żądz
stąd pulsacje zgodnym rytmem
i gdzie bądź