Ech koniku polny zielony muzyku
pewnie się schowałeś za piecem w kąciku
ciepłem ogrzewany z rozpalonych polan
jesień nie odstrasza szarość dookoła
gdy za oknem słychać nutek smutne łkanie
drzewa opłakują liście przed rozstaniem
ty sobie przysypiasz razem ze skrzypcami
masz duszę wędrowcy długo nie zostaniesz
gdy wiatr wskrzesi drzewa ze snu zimowego
to krzykniesz do wiatru - zabierz mnie kolego
wyskoczysz czym prędzej ze swojego schronu
na wolność na łąki makowo-chabrowe
nastroisz skrzypeczki w lawendowych wiankach
aż echo poniesie granie o poranku
wtedy wiatr włóczęga zacznie opowiadać
ciii - nadeszło lato świerszcz już cyka dla nas