ocieplamy się globalnie
aż brakuje śniegu północy
zorze pożądania
namiętnieją różnokolorowo
z resztek
uformuję śnieżkę
i rzucę tylko po to
aby wytrzeć twoją twarz
ulepimy dziś bałwana
z marchewkowym sercem
rysując węglem inicjały
zamieciemy wszystko pod pierzynę
znowu sam w domu
w wielkim mieście
z twoją dłonią
o zapachu wina i goździków
za oknem snow is falling
i choć nie lubię zimy
niech sobie pada