tyle jest we mnie z Marii
gdy zaplatam warkocze
przebłyski srebrnych nitek
babie lato we włosach
maki na brzegach sukni
przysiadły znów na moment
rozpromieniły w oczach
ogniki roztańczone
zgasły w tobie zbyt szybko
nie zdążyły wyfrunąć
wypełnić twej przestrzeni
i na zawsze zrozumieć
życie co znów zakwitło
by rozniebieścić szumem
chabrów a potem zniknąć