Zadźwięczał dzwonek, skrzypnęły płozy.
Pod dom podjechał chłop jakiś duży.
Ja jestem ciekaw, czy mi przyłoży
rózgą, ponieważ wór coś tak wróży.
Uniósł leciutko i nim wywija,
zamiast uginać się pod ciężarem.
Chyba tam nie ma nic oprócz kija,
którym uderzeń wymierzy parę.
Skoro on drzwiami, to ja kominem.
Tyłka nie sięgnie bolesny podarek.
Takim sposobem znów się wywinę,
jak to już było razy tu parę.