Nie brałam na poważnie
wschodu księżców
deszczu łez na peronie
pod parasolem twoich oczu
Kod: Zaznacz cały
czekałam aż
stopi się nasze skrępowanie
i zimny dotyk rąk
naszej pamięci
czas konwalii i tulipanów
zbliżał oddechy
aż nadszedł maj uniesień
zapach splecionych ciał
w zakazanym świecie
miłość niedoświadczonej
okrytej lasem
utopionej w turkusowym jeziorze
która łapała oddech
pierwszymi pocałunkami
dotknięciami trawy
muskała nabrzmiałe piersi
zatracając oddech
w dzikich poziomkach
zastygłych ust
zrozumiałam powagę naszych słów
byliśmy tylko my
aż po październik smutny i rudy
nie miałam siły by znów czekać na maj
odeszłam