Życie jest epizodem stanu świadomości.
Życia nie spędzisz w ogrodzie różanym,
nieraz posucha żyzną ziemię spęka,
nieprzewidziane los ułoży plany,
chociaż za młodu nosił cię na rękach.
Dni przed nocami popychasz z mozołem,
gdzie jeden sukces sto problemów mija,
zanim na stacji „Wymiana pokoleń”
będziesz zmuszony w końcu się zatrzymać.
Odbiciem w lustrze przestałeś się łudzić,
stoisz jak kolos na glinianych nogach,
myśląc, czy nadal zmierzasz w stronę ludzi,
czy z każdym krokiem bliżej ci do Boga?
Koszty postępu czas na tobie wymógł –
pośród najbliższych jesteś incognito;
drogi od dawna nie wiodą do Rzymu,
przed zabłąkanym skręcają donikąd.