Opowiedz, proszę, o tym mieście,
gdzie się skrzyżują nasze drogi,
będę ci muzą, pieśnią, wierszem,
by utracony czas nadrobić.
Coś między nami zaiskrzyło,
przy opowieści o słowikach,
poznałam słowo-tabu miłość,
bez pocałunków i dotykań.
Jak dwa bliźniacze ziarnka maku,
konserwowane w endorfinach,
będziemy szukać pewnych znaków,
czy coś się kończy, czy zaczyna.
Jednak nie było nam pisane,
dzień razem budzić, noc usypiać;
już nie witamy się śniadaniem,
nie dla nas w radiu gra muzyka.
Kiedy zaprosisz mnie do kina,
w wątkach odnajdę się zawiłych,
by rzeczywistość znów zaklinać
między wersami: miła… miły…
Jeszcze nie wszystko utracone,
póki nie mogę w nocy zasnąć,
między sufitem, ścianą, oknem,
myślom oddaję cię na własność.