Wśród kąkoli spotkałeś mnie
na polanie pełnej wyuzdanych westchnień
nagimi słowami oswajałeś
moje skrywane zawstydzone żądze
zerwałeś ze mnie grzech
jak sukienkę rzuciłeś w trawę
a ja gorąca uległa
soczysta jak pomarańcza
stałam z odkrytym wstydem
jak kielich czekający na wino
pragnęłam doznawać i dawać
sącząc rozkosz zawartą
między naszymi ustami udami
na piersiach podawałam
aż stałeś się demonem
naszej namiętności
wygrywając miłosną walkę
nauczyłeś mnie
rozpusty niepohamowanej
która wiła się powojem
pomiędzy biodrami
szepcząc
pragnę jeszcze