wzdłuż grzbietu wielkiej niedźwiedzicy
jaśnieją wielobarwnie troski
na miejscu pobożnych życzeń
roztrojone obietnice
ustępują
dźwięczącemu jestem
znikam i zjawiam się wedle woli
czy mogę wśród bezbożnych strof
wszeptać dla ciebie zieloność
zwiastowanie
może znów zakwitną
żądza i śmiech
między twoimi piersiami