Brzmi jak mała przysięga
podawana bez publicznego aktorstwa
w bliskie naszemu sercu ręce
Lubi nas do siebie zbliżać
przy niej czujemy się bezpiecznie
blednie gdy bez wiary zostaje sama
Młoda bywa nieuchwytna
przysypana słabostkami
z każdego błędu rozlicza
Z wiekiem zaczyna wybaczać
pojmując to co ma wokół
by pojednać się z przeznaczeniem
I tak od stycznia do grudnia
otulona słońcem czy przykryta śniegiem
zawsze budzi skryte emocje
Tworząc rzeki obietnic
wpływające w oceany przewinień
czekamy na obiecany fen
Bez burz i zdradliwych fal
w kierunku puchowego brzegu
przytulić resztę ciepłych snów
by ponownie obiecać egzotyczny wiatr