powiedziałeś
dopóki starczy nam słów
gdy ucichną odejdę
w porze kołysania traw
zmierzchałeś w nieskończoność
gdy sny zrywały z nocą
świtałeś zupełnie sam
wykołysz utul dotleń
obłoki takie lekkie
słońcem wypełnia się dzień
a ty światłem mi będziesz
drogowskazem
by wrócić w ciepłe dłonie
znów pełna po brzegi
pokonam lęki
zanim ciszą dopełnisz
będę ponad dźwiękiem