Dziś spotkałam smutną jesień
ze zmarszczkami czasu,
napełniłam myśli sensem
naznaczonych szlaków.
Trochę żółcią rdzawych wspomnień
życie nakarmiło,
czas niewdzięcznik, wieczny złodziej
wydał chwilom wyrok.
Mimochodem gubił zawiść,
by niebo rozjaśnić,
między jawą oraz snami
w rozdwojonej jaźni.
Dziś spotkałam jesień w dali,
w liściach przebierała,
miała w dłoniach skrawek wiary,
by złagodzić balans.
Wiatr potargał w biegu słowa,
akwarele zmieszał
w złoto-żółto-rudy powab
i usiadł na rzęsach.
Po horyzont zapłakany
deszczem beznadziei,
chciał nakarmić moment łzami
i rozpacz wyścielić.
Dziś spotkałam jesień myśli,
chciała duszą wstrząsnąć,
a ja nadal w stosie liści
pachnę młodą wiosną.