ręce które kiedyś siały śmierć i zniszczenie
a nogi rwały się do tańca w płomieniach
pragnienie którego nie ukoił alkohol
głód strawy pożądanie
wciąż mało i mało
zagrałeś nawet ze śmiercią w kości
i wygrałeś
dłonie zaczęły pielęgnować rzeczywistość
a stopy zdeptały zarzewia waśni
myśli i słowa z chaosu
jak puzzle
powoli znajdują swoje miejsce
niczym polne kwiaty na ugorze