oto
gdyby pies nie zerwał się z białego legowiska,
zabrakłoby nam jedynie manny.
dla innych pastwiska świeżo wykoszone,
dwa pasma niebieskiej łąki.
nie bójcie się tarzać i klękać. porządnie ukwiecony
sznur okręcony dookoła szyi, a wieniec na głowie
zupełnie nie od parady.
drogie ręce. ku gwieździe toast wznoszę i wzrok.
oto kamienny blok między świątyniami.
miejsce pobożnych ablucji.
ile w tym prawdy,
tyle pepiczków w gościnie u szczygła.
ani grama przesady i zbędnej piany.
moje panny ze szczytu fontanny:
nić przerwać czas.
kropka