.
Gdy zobaczyłem piękną dziewczynę,
jak piorun coś zaiskrzyło.
Stąd do wieczności chciałem być przy niej,
w alkowie wykuwać miłość.
Zamiast uczucie przez palce cedzić,
musiałem męstwo wykrzesać
i wyznać prawdę, jak na spowiedzi,
czyli wysłać SMS-a.
Coś poszło nie tak, wirus na łączach?
Dostałem zwrotną odpowiedź:
„Chyba ci, zboku, mózg się poplątał,
albo zalęgło coś w głowie”.
Pewnie komórkom się pokręciło
(nowoczesności nie znoszę),
lepiej jej w liście wyrażę miłość
i wyślę go listonoszem.
Choć żaden ze mnie mistrz ortografii,
wiersz niech romantyzm odsłoni,
żeby tym razem szlag jej nie trafił,
szybciej od wirusa COVID.
Przez noc kleciłem sprośny erotyk,
„echo” by się nie powstydził,
kawa na ławę – łóżkowy motyw,
nie modły świętego Idzi.
Z rozanielenia w sen odpłynąłem,
nurkując do głębin wiersza,
gdzie mnie zawzięcie ścigały gołe
nieboszczki, żebym je wskrzeszał.
Aż strach mnie zbudził. Zalany potem
myślałem – jak się nie zbłaźnić,
gdy wyjdzie na jaw, co było potem
w erotyk-horrorze z jaźni.
Więc, gdy mnie któraś z poetek spyta:
„nie pleć, miało być o liście?!”
Powiem: „nie zadaj niemądrych pytań”
i zaklnę przy tym siarczyście.
Niejedna może tylko pomarzyć,
by mogła choć raz zaistnieć
obok nieboszczki o bladej twarzy,
na mojej długiej seks liście.