między zielenią
dachy przytulisk bawią wzrok
różnorodnością kształtów
na horyzoncie
samolot podchodzi do lądowania
daleki jak moje myśli
"nic dwa razy się nie zdarza"
ktoś nuci przy goleniu
jak zatrzymać
najmilsze ogniwo
w łańcuszku poniedziałków wtorków
usypiam skradzione chwile
wrzask sroki budzi z zamyślenia
odbija się w cieniu parasola
zapach kawy uspakaja
a niedokończony wiersz
zostaje na zaschniętej stalówce