Jama Chama

[Z. Antolski]

Nasz nauczyciel języka rosyjskiego był po prostu sadystą. Znęcał się nad uczniami, ale nie za pomocą siły, tylko szyderstwem, przezwiskami, poniżaniem. Niektórzy chodzili na skargę do dyrektora, ale nic to nie dawało. Rusycysta był partyjny, a plecy miał w samej Moskwie. Poza tym rzeczywiście potrafił uczyć (chyba strachem i terrorem) i miał mnóstwo olimpijczyków. Na przykład ja do dzisiaj pamiętam, zadany nam na pracę domową, wiersz o Leninie, który wyrecytuję w nocy o północy i wiem, że do śmierci go nie zapomnę. Potrafił rządzić strachem.
Niektórzy uczniowie mścili się w ten sposób, że dowiedziawszy się, gdzie mieszka, smarowali mu klamkę i wycieraczkę fekaliami. Inni starali się podchlebiać, a niektóre dziewczyny ze strachu słały mu listy miłosne i wręcz podrywały go na lekcjach. Psychologowie nazywają to zjawisko "syndromem sztokholmskim", kiedy ofiara zakochuje się w swoim kacie. Trzeba także wspomnieć, bo to chyba istotne w tej opowieści, że rusycysta był karłem o gigantycznej łysej głowie.
Miał specjalną salę wykładową, gdzie każdy uczeń zakładał słuchawki. Rozlegał się w nich utwór rosyjski i delikwent musiał go tłumaczyć na gorąco. Rusycysta dumny był z tej sali, przesiadywał w niej z kilkoma wybrańcami po lekcjach i ciągle ją technicznie udoskonalał.
Jeden mój kolega nie wytrzymał i namalował na drzwiach gabinetu czarną farbą napis "JAMA CHAMA". Oj, co się to działo, jaki krzyk, śledztwo, wściekłość. Sprawcy nie znaleziono, ale kolega i tak nie zdał do następnej klasy, co sobie chwalił, bo zmienił mu się nauczyciel od rosyjskiego. Tym razem była to miła i cicha panienka, tuż po studiach.

[jaga]

ciekawe życie szkolne wspominasz
oj działo się w twoim życiu działo

Jama Chama - trafnie kolega wymyślił

[Z. Antolski]

Dziękuję, Jaga.

Działo się, oj działo.

No i pamięć mam niezłą

[jaga]

to fakt, pamięć Ciebie nie zawodzi..

[Antonella]

Dobre i celne - Jama chama Ano, tacy pedagodzy ongiś uczyli, coś o tym wiem, a historyjka wciąga, czyli ciekawie napisane. O!

[Dany]

Sprawcy nie znaleziono, ale kolega i tak nie zdał do następnej klasy, co sobie chwalił, bo zmienił mu się nauczyciel od rosyjskiego. Tym razem była to miła i cicha panienka, tuż po studiach.

• A ten kolega oblał z rosyjskiego, czy to przypadek, że oblał, bo przecież nie wydało się?
  Świetne wspomnienia- masz bardzo dobrą pamięć.

Oj, co się to dzialo,

• działo*
  Zdzisławie, zauważyłam, że chyba za słabo przyduszasz "Alt" i nie zapisuje się Tobie literka "ł", ja tak mam z "ę", ciągle muszę poprawiać. Chyba już wyrobił się klawisz ?

[Z. Antolski]

Dany, kolega (miał na imię Artur) oblał z rosyjskiego. Słaby był z tego przedmiotu i rusycysta go maltretował, a po tej aferze z "jamą chama", nabrał podejrzeń.

[Rafał Bardzki]

Kiedyś miałem okazję spotkać wuefistę, który po sprawdzeniu obecności, nie intersował się tym, co działo się na sali. Zanim zamknął się w kontorku, aby oddać się przyjemności popijania piwa, rzucał nam piłkę - stąd ksywa Matagrajta. Sala była dość daleko, więc nikomu to nie przeszkadzało. Kto zapomniał stroju biegał po kolejną butelkę. Oczywście jeżeli światełko przed knajpą było zielone. W ostanich klasach technikum byliśmy już dorośli, a więc "nie było problemu".

[bodek]

szkoła to był horror

[Dany]

Koniec miesiąca, opowiadanie przenoszę do Prozy. Tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam