Wierszem Miesiąca III/24 został utwór Baśń wyszeptana o Poezji - Autsajder1303
Najlepszym anonimowym opowiadaniem został utwór - "Pani Basia" - jaga
Rozpoczynamy nowy konkurs o Złotą Pietruchę w temacie - "psota"
Marysia XVII
Moderator: Redakcja
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18291
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Marysia XVII
Zabrała ze sobą owinięte w płótno masło i spory kawałek placka ze śliwkami. Uważała, że to nieładnie iść z pustą ręką w odwiedziny. Nauczycielka siedziała na ławce przed domem. Przytulała się do niej, lekko przygarbiona, druga kobieta. Na widok Marysi pani Ania pokiwała ręką i zawołała:
- Dzień dobry pani Marysiu. Weronika nie mogła się doczekać, więc tutaj czekamy.
Wstały z ławki i ruszyły jej na spotkanie.
- Dzień dobry. Przyniesłam masło i kawałek placka, może sie nada.
- Oj, bardzo dziękujemy – odpowiedziała, uśmiechając się nauczycielka. Po chwili dodała: - To właśnie jest moja siostra Weronika.
- Dzieeeń doooobry – odezwała się Weronika i mówiąc to, potrząsnęła głową.
- Pani Marysiu, skoro jest placek, to może wypije pani z nami herbatę?
- Harbate wypije – odpowiedziała Marysia i uśmiechnęła się.
- Tooo ja zrobię – powiedziała Weronika i pierwsza weszła do domu.
Nauczycielka odczekała chwilę i ściszonym głosem wyszeptała: - Nie dość, że się jąka, to jeszcze potrząsa głową, jak jest zdenerwowana, albo niepewna jakiego towarzystwa. Pani Marysiu, teraz pani rozumie, dlaczego mam obawy, czy przyjmą ją do pracy.
- Byde we dworze to zapytom.
- Zapraszam do środka. Usiądziemy przy stole, niech się Weronika oswoi. Jak panią pozna bliżej, to może i głową nie będzie potrząsać.
Kobiety weszły do domu. Ominęły kuchnię, w której krzątała się Weronika i poszły do pokoju. Po chwili dołączyła do nich Weronika, trzymając w ręce duży talerz, na którym był pokrojony placek.
- Heeerbaaata zaa chwilę.
- Ja przyniosę herbatę, ty przynieś talerzyki. Pani Marysiu, niech pani usiądzie, bardzo proszę.
- Mogę posiedzieć, ino nie za wiele. Tereska, jak mnie nima, to zaro psoci.
- Wesoła ta pani córeczka. Wiele razy słyszałam, jak się śmieje.
- Ma paaani cócó … urwała.
- Tak. Tereskę - powiedziała Marysia i uśmiechnęła się bardzo serdecznie.
- Ma jeszcze synka Janka, to bardzo mądre dzieci- dodała pani Ania.
- Janek, to sie stara, a Tereska psoci sie najbarzy Azorowi. Jak jej ućknie do budy to nawet tam wlizie.
- Ha ha – zaśmiała się Weronika.
- Pójde już.
- Dziękujemy za odwiedziny i za takie dobroci. Odprowadzę panią.
Wyszły za zewnątrz. Pani Ania, odprowadzając Marysię, zaczęła opowiadać: - Jąka się od dawna. Wychowywał nas tylko ojciec, matka szybko zmarła. Ojciec dużo pił. Kiedyś Weronika została sama z ojcem i jak wróciłam do domu, to ona siedziała w kącie przestraszona i zapłakana. Nie chciała powiedzieć, co się stało. Od tego czasu się jąka. Przyjechałam tutaj, a ją oddałam pod opiekę ciotce. Bałam się zostawić z nim... Teraz będzie ze mną. Wszystko umie zrobić, tyko wysłowić się nie umie. Minęły dwa lata, a ona ciągle się jąka.
- To łokropne. Pani Aniu, Wojtek tyn od Krystyny i Marycha, tyż sie dziebko jąko.
- Zauważyłam. A co się stało.
- Marych to Kryśke, kiedyś mocno pobiuł i Wojtek się gu boi. Czasami sie jąko. Ino czasami.
- Ale przecież ci państwo mieszkają razem.
- Marych przysiąg, co jej wincy nie uderzy i co nie bydziu piuł.
- I faktycznie nie pije?
- Jak żem godała zez Kryśką, to teroz jest spokojny.
- Podziwiam, że z nim została?
- U nos to się zaro nie odchodzi. Przysingała przed ołtarzym.
- Trzeba dać szansę, jak obiecał, to może dotrzyma słowa.
- Jo to bym pijokowi nie zawierzuła. A ona, to gu kocho. Kryśka godała, co jest lepij, ino on na niom teroz woło Krycha. Trochę złości musi pokozać – zaśmiała się Marysia.
- To teraz pani rozumie moją siostrę. Kocham ją bardzo mocno i nie pozwolę, by doznała krzywdy.
- Byde we dworze i pogodom. To dobre ludzie. Niech pani bydzie spokojno. Do widzenia.
- Dziękuję pani Marysiu. Do widzenia.
Gdy Marysia wróciła do domu, Tereska siedziała na kolanach Samka i targała go za wąsa.
- Ostaw ojcu wunsa – powiedziała Marysia.
- Mama! – krzyknęła Tereska, ale psocić się nie przestała.
- Dobrze, że przyszłaś, już myślałem, że się wąsa pozbędę – zaśmiał się Samek.
***
Cykliczne następowane po sobie prace, to zegar życia. Jesienią prace na polu koncentrowały się na wykopkach, zwłaszcza ziemniaków. W wykopkach uczestniczyła cała rodzina. Bywało różnie, bo pani Zosia nie zawsze szła na pole. Coraz częściej narzekała na ból pleców i zostawała na gospodarstwie. Janek pomagał zaraz po powrocie ze szkoły, a Tereska szła na pole już razem z innymi.
By wykopki szły sprawniej, sąsiedzi zbierali się razem i kolejno, gospodarstwo po gospodarstwie, kopali ziemniaki. Ziemniaki wykopywano z ziemi za pomocą kopaczki, zaprzężonej do konia, którego prowadził pan Franek. Trzeba było je jeszcze wyzbierać, schylając się i wybierając z ziemi. Marysia pomagała sobie, rozgarniając ziemię motyką. Samek odnosił pełne kosze i wsypywał do maszyny sortującej. Pan Franek, kręcił kołowrotkiem przy maszynie, a Staszek ustawiał worki, do których wpadały posortowane ziemniaki. Pełne worki mężczyźni odnosili na wóz.
Tereska bardzo chętnie pomagała, jednak traktowała to zajęcie jako zabawę. Podnosiła ziemniak z ziemi i rzucała go do koszyka, śmiejąc się i klaskając w rączki, gdy się udało trafić, a jak nie trafiła, to robiła smutną minkę.
Wykopki, to bardzo ciężkie zajęcie, po której plecy bolały całą noc, a rankiem trzeba było znowu iść w pole. Pani Zofia, na wykopkach była tylko kilka dni, bo strasznie rozbolały ją plecy i prawie nie mogła się wyprostować.
Po skończonej pracy w polu palono ognisko, by spalić kłącza, które pozostały po zbiorach i upiec ziemniaki. Przy ognisku rozpoczynano świętowanie, a ulubioną zabawą były skoki przez ognisko.
Na ten moment przyszła pani nauczycielka, z siostrą. Usiadły na ziemi obok Marysi i przyglądały się skaczącym przez ognisko. Tereska klaskała w rączki. Syn kowala Władek, wpierw popisywał się skokami, a potem przyniósł Weronice upieczony ziemniak. Weronika odebrała, ale nie odezwała się, tylko skinęła głową.
- Pani Marysiu, bardzo dziękujemy za załatwienie pracy dla Weroniki. Bardzo miło ją tam przyjęto.
- Etam, żem godało, co to dobre ludzie. Pani hrabina godała, co wew ty pracy, junkanie nie przeszkadzo. A Weronika zadowoluno?
- Oj, bardzo.
- A co robi? Cinszko mo?
- Czyści srebra, odkurza meble, pomaga kucharce. Nic ciężkiego. Jest zadowolona. Przyjadą po nią, odwiozą, czy może być lepiej?
- I tak każdygu dnia?
- Nie. Tam nocuje. Jedzie w poniedziałek, a wraca albo w piątek, albo w sobotę. W zależności od ilości pracy i czy we dworze są goście.
- To pani znowu sama?
- To nic, ważne, że Weronika ma opiekę, no i pracę.
- Smaaaczne – odezwała się Weronika, przełykając ostatni kęs.
- To Władek przyniesie drugi. Zaro gu zawołom.
- Nie trzeba – odpowiedziała i zarumieniła się.
Po chwili podszedł Władek, zupełnie jakby słyszał ich rozmowę, podając upieczony ziemniak powiedział: - Proszę, niech panienka je. Smacznygu.
Weronika jeszcze bardziej się zarumieniła, ale ziemniak odebrała i podziękowała skinieniem głowy. Marysia i pani Ania, uśmiechnęły się do siebie.
Ponieważ Tereska zasnęła przytulona do matki, więc Marysia poprosiła syna: - Janek leć po ojca.
- Jak słodko śpi, aż żal ją budzić - stwierdziła pani Ania.
- Wyyygląąda jak laaaleczka - dodała Weronika.
- Co się stało? – spytał przyprowadzony przez syna Samek.
- Idymy do chałupy. Zasnyła. Nie dom rady jon zanieś.
Samek wziął na ręce śpiącą córeczkę, mówiąc: - To idziemy. Szaro już. – Tereska na moment otworzyła oczy, jednak szybko ponownie zasnęła w ramionach barczystego mężczyzny.
- Mama, mogę zostać zez dziadkiem? – spytał Janek.
- Już doś, trza wrocać. Babcia czeko – odpowiedziała stanowczym tonem.
- My też pójdziemy, robi się coraz ciemniej, a razem będzie nam raźniej - stwierdziła pani Ania.
Ognisko wygasło. Reszta zgromadzonych ludzi udała się również, każdy do swojego domu z poczuciem dobrze wykonanej pracy. Z daleka było słychać śpiew kobiet : Słonyczko zaszło, ale nie zgasło i gwiozdki świeom tam nad borym. W zielonym gaju, ptoszki śpiwajom, ptoszki śpiwajom pod jaworym…”
Cdn.
Ela
- Dany
- Administrator
- Posty: 19840
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia XVII
W niedzielne popołudnie, zgodnie z obietnicą, poszła Marysia w odwiedziny do nauczycielki.W niedzielne popołudnie Marysia, skoro obiecała, to poszła w odwiedziny do nauczycielki.
Piszesz, że siedziały na ławce przed domem:
-Nauczycielka siedziała na ławce przed domem. Lekko przygarbiona przytulała się druga kobieta. Na widok Marysi pani Ania pokiwała ręką i zawołała:
A dalej piszesz, że stały przed progiem.
Harbate wypije – odpowiedziała Marysia i uśmiechnęła się do stojących przed progiem kobiet.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- Dany
- Administrator
- Posty: 19840
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia XVII
A ile ma lat siostra Ani?
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18291
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia XVII
Ela
- Dany
- Administrator
- Posty: 19840
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia XVII
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3357
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: Marysia XVII
Tadeusz
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18291
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia XVII
Dziękuję za odwiedziny
Ela
Re: Marysia XVII
Moje sugestie:
*Lekko przygarbiona przytulała się druga kobieta.- Przytulała się do niej , lekko przygarbiona, druga kobieta. (inaczej - nie wiadomo,kto jest lekko przygarbiony),
*i poszły do pokoju. Po chwili weszła Weronika - i weszły do pokoju. Po chwili pojawiła się Weronika (aby uniknąć bliskiego powtórzenia "poszły - weszła"),
*prace na polu - roboty na polu (zbyt blisko powtórzenie "prace"),
* spytał przyprowadzony przez syna Samek. - Samek pojawił się w niecałą minutę/po kilkudziesięciu sekundach/po chwili.
*Samek wziął na ręce śpiącą córeczkę - Samek wziął ją na ręce,
*jednak szybko zasnęła w ramionach barczystego mężczyzny. - jednak szybko, ponownie zasnęła w ramionach barczystego ojca.
*z poczuciem wypełnionego obowiązku. - z poczuciem dobrze wykonanej pracy w tym dniu.
oprócz wynikających z płci.
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 6000
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Marysia XVII
Pozdrawiam.
- Dany
- Administrator
- Posty: 19840
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia XVII
Pozdrawiam
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.