Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

Pedagogiczne wkręcanie nosa w imadło

Krótkie utwory dziennikarskie.


Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Owsianko
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 723
Rejestracja: 15 września 2010, 00:13
Lokalizacja: Bydgoszcz
Brązowych Pietruch: 1
Najlepsza proza: 3
Najciekawsza publicystyka: 5

Pedagogiczne wkręcanie nosa w imadło

Post autor: Owsianko »

Rodzice, szkoła, otoczenie, wszyscy ludzie w mniejszym lub większym stopniu kształtują nasz charakter, nasze wewnętrzne „ja”. Chłoniemy świat, a proces ten trwa non stop: mama odziedziczyła te przekonania po swojej mamie, ta od swojej i w ten sposób dochodzimy do początków tego łańcuszka. Żyjemy w masce dopasowanej do okoliczności; a dziecko widzi i słyszy. Jest w tym początkowym okresie dorastania, kształtowania się psychiki, zapatrzone w rodziców jak w obraz. Bezkrytycznie przyswaja ich słowa, gesty, wyrażenia i przekonania.

*

Jaki jest sens zastanawiania się nad obecną, pedagogiczną mizerią? Szukania powodów zła? Sens jest ogromny, a problem polega na tym, że nasi władcy żadnego zła, żadnej mizerii, w obecnym wychowaniu - nie widzą. Na tym, że nie dostrzegają konieczności dokonania zmian. Zmian, czyli powrotu do niegdysiejszej normalności.

Są dwie „techniki” wychowywania: pierwsza nazywa się normalna, druga - bezstresowa. Wychowanie bezstresowe powinno nazywać się wychowaniem dla świętego spokoju; należałoby mówić o nim, że jest fikcyjnym wychowywaniem bez barier. Bez barier, czyli - bez wspólnej rozmowy z dzieckiem, kontaktu z nim, ustalenia granic, czego mu nie wolno, a co musi. Winno więc nosić miano wychowywania luzackiego, gdyż nie wzbrania niczego, a pozwala na wszystko.

Stosowane jest dla naszej leniwej wygody. Pełne arbitralnych postanowień, jednostronnych uzgodnień i braku wspólnych kryteriów. Braku zasad. Jednoznacznych określeń prawideł gry.

Wychowanie, kształtowanie charakterów naszych dzieci, to gra. Nie w to, kto kogo pokona, lecz w to, czy uczeń przewyższy mistrza. Nie jesteśmy dla naszych dzieci - przewodnikami po życiu; prawdziwe partnerstwo nie sprowadza się do potakiwania i zgody na dziecięcą wizję świata. Prawdziwe partnerstwo sprowadza się do tłumaczenia, wyjaśniania, interpretowania dziecku złożoności życia. A także - szacunku, akceptacji i tolerancji dla światopoglądowej odmienności.

Tyle teoria. W praktyce, jesteśmy dla nich, albo dostawcami frajdy, albo - nieznoszącymi sprzeciwu nauczycielami strachu, hipokryzji i alienacji, bo przyszyło nam się zająć hodowlą swoich, lub cudzych dzieci, przekazywaniem nauki o samotnym przebywaniu w rzeczywistości.

Nie reagujemy. Zadowalamy się życiem pozornym. Osobnym trwaniem. Wzajemnym schodzeniem sobie z drogi. Ojciec ma swoje kłopoty, córka, lub syn - też. Stary ma na kłopoty - gazetę, piwo i worek treningowy w postaci oblubienicy, synek, czy córka siedzą w komputerowych grach. Siedzą i milczą. Nie ma między nimi więzi, sympatii, jakiegokolwiek zrozumienia. Jest za to nasilająca się obojętność, agresja i naiwne pytanie: „dlaczego mam kumpli, a nie mam przyjaciół?”

Jak pokolenie naszych rodziców, zauroczone bezstresowym wychowywaniem, jak generacja naszych poczciwych zgredów, która uwzięła się, by być dla nas nie przewodnikami po życiu, ale PARTNERAMI, kumplami spod śmietnika, totumfackimi niemal, tak i my robimy ze swoimi pociechami to samo.

Pozwalamy im na każdy kaprys, a postępujemy tak mówiąc sobie: niech ma lepiej, niż ja, niech mi wkręci nos w imadło, bo inaczej popadnie w kompleksy i wyrośnie na seryjnego pedofila.

*

Przyczyn obecnego stanu należy poszukiwać w nas. To znaczy - w szkole, w rodzicach, w nieistniejącym domu rodzinnym, w brakujących więziach międzypokoleniowych rodzin. Nauczyciel, ojciec, matka, pokolenie starszych, są to teraz chore, niewykwalifikowane kpy zajęte narzekaniem na sprokurowany przez siebie świat. Pełen nienawiści, podejrzliwości, agresji.

To my jesteśmy odpowiedzialni za młodzież. Za jej etyczny obraz. To my nie kształcimy w niej zasad tolerancji wobec bliźniego, miłości do ludzi, nie dbamy o uczenie jej współżycia z resztą społeczeństwa, wrażliwości, zrozumienia i szacunku dla innych optymizmu i zaufania, otwartości i alergii na piękno. To my fabrykujemy buble, odpady i duchowe cyborgi zaszczepiając w nowym pokoleniu nasz sceptycyzm i nasze fobie.

W myśl powiedzenia, że „po nas choćby potop”, wszystkim wszystko zwisa; dzisiejszy nauczyciel nie zajmuje się uczniami, bo uczeń, to tyko dodatek do pensji, rodzice nie zaprzątają sobie głowy problemami syna, czy córki. Szkoła zwala winę na dom, dom, na szkołę, a dzieciak lata po ulicy i szuka frajera do glanowania.

Ps.

uogólniam celowo; oczywiście, że nie wszyscy rodzice są zajęci egoistyczną obserwacją własnego pępka i nie każdy nauczyciel traktuje ucznia jak zło konieczne. Są szkoły wychowujące do życia wśród ludzi i są rodzice z powołania. Ale chamstwo i obyczajowa dezynwoltura, nie należą do marginalnych zjawisk. Przeciwnie, prawo społecznej dżungli zaczyna przybierać katastrofalne rozmiary, szerzy się strach przed zwracaniem młodzieży jakichkolwiek uwag na temat skandalicznego zachowania, co sprawia, że narasta w niej przekonanie o bezkarności nagannych poczynań. Odnosi to odwrotny skutek, bo utwierdza dzieci w myśli, że zabraniając im złych zachowań, wyrządzamy im krzywdę.

Ostatnio zmieniony 28 czerwca 2011, 01:19 przez Owsianko, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Pola
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 4430
Rejestracja: 12 listopada 2010, 12:02
Lokalizacja: Już Szynwałd
Złotych Pietruch: 6
Srebrnych Pietruch: 5
Brązowych Pietruch: 3
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 0
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 3
Najciekawsza publicystyka: 3
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Pola »

Owsianko pisze:

Winno więc nosić miano wychowywania luzackiego, gdyż nie wzbrania niczego, a pozwala na wszystko.

Przecinek po winno.

Owsianko pisze:

W praktyce, jesteśmy dla nich, albo dostawcami frajdy, albo - nie znoszącymi sprzeciwu

"nieznoszącymi" - razem i Ps z dużej.

Cóż, zgadzam się, co do słowa z tą treścią.
Jestem wychowana na zdrowych zasadach moralnych, społecznych itd. , ale to było dawno temu.

Powtórzę za Rejem - "Takie będą Rzeczpospolite, jakie Jej młodzieży chowanie"
I nie tylko o nasz kraj tu chodzi. Dobrze, że u nas jeszcze nie strzelają do dzieci w szkołach, chociaż nauczycieli już biją.
A nasi włodarze od nauki, psycholodzy, płodzą durne przepisy, ograniczające nauczyciela, a nawet rodzica.
Apokalipsa!

Pozdrawiam... :)

Według mnie jest prosta różnica między wierzącym a ateistą: wierzący w drugim szuka Boga, ateista zaś, człowieka*
Autor - echo

ODPOWIEDZ