Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

Łyżeczka - część V

Nie tylko dla dzieci...


Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Rafał Bardzki
Moderator
Posty: 6234
Rejestracja: 14 września 2010, 19:48
Lokalizacja: Zielona Góra
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 7
Brązowych Pietruch: 15
Najlepsza proza: 1
Fraszkowy Król: 2

Łyżeczka - część V

Post autor: Rafał Bardzki »

Kilka lat temu, w zawierusze wojennej, Patryk stracił rodziców i od tego czasu błąkał się, nie wiedząc co ze sobą począć. Nie wiadomo, czym by się to skończyło, gdyby nie żołnierze, którzy przygarnęli go, gdy ledwie żywy z zimna wlókł się za oddziałem. Zaprosili do ogniska. Dali coś do jedzenia i ubrali w stary, znoszony mundur. Do późnego wieczora dotrzymywał im towarzystwa, po czym niespodziewanie zniknął. Pojawił się nazajutrz, zwabiony zapachem żołnierskiej grochówki. Przychodził tak wiele razy, by w końcu któregoś dnia pozostać na stałe. Żołnierze polubili chłopaka i z czasem zaczęli o niego dbać jak o własnego.
Dlaczego zdobyli się na taki gest? Pewnie sami tego nie wiedzieli. Może zwykły, ludzki odruch w morzu wojennych nieszczęść.

Chłopak kręcił się między namiotami, załatwiając różne drobne sprawy. Doglądał konie. Czyścił oficerskie buty. Obierał ziemniaki. Z czasem zaczęło mu przybywać obowiązków, których w obozie nigdy nie brakowało.

W dniu jego patrona - świętego Patryka kucharz, który szczególnie polubił chłopca, sprawił mu nie lada prezent. Podarował mu prawdziwy, wojskowy bęben. Skąd go wziął? Nikomu nie zdradził, lecz wszyscy wiedzieli, że miał niezłe chody w intendenturze.

Kiedy uporał się z obiadem i nakarmił wiecznie marudzących żołnierzy, zajrzał do namiotu Patryka. Zastał go czyszczącego oficerskie cholewy. Cofnął się, by po chwili wrócić z prezentem.

Cieszyło się chłopisko na tę chwilę, jak nie wiem co. Kiedy tylko smarkacz zobaczył podarek, zaniemówił z wrażenia. Prawdziwy bęben. Nie jakaś tam zabawka, lecz wielki, wojskowy. Szczęście rozpromieniło twarz chłopca. Natychmiast założył na ramiona, lecz okazało się, że bęben sięga do ziemi. Kucharz skrócił rzemienie, lecz mimo to instrument niemal szurał po piachu.

To nic, że ciężki, a pasy wrzynają się w kark. Patryk cały dzień paraduje między namiotami, waląc weń niemiłosiernie. Pod koniec dnia żołnierze zaczynają żałować, że zrzucili się na prezent. W końcu jeden z nich lituje się nad kamratami i uczy chłopaka kilku sztuczek.
By nikomu nie przeszkadzać, idą za ostatni namiot i tam w towarzystwie pasących się koni, ćwiczą zawzięcie. Patryk jest pojętnym uczniem. Szybko opanowuje podstawowe umiejętności i już po kliku dniach przerasta mistrza. Kiedy stwierdza, że Pedro nie jest w stanie niczego więcej go nauczyć, sam próbuje się doskonalić.

Potrafi uderzać w bęben miarowo i rytmicznie. Wkrótce odkrywa, że regulując siłę uderzeń, może modulować głos tak, by wedle woli, to na przemian unosił się , to opadał. Z dnia na dzień jego gra staje się coraz szybsza i szybsza. Dzięki temu udaje mu się zlać pojedyncze dźwięki w jeden długi i nieprzerwany. Z czasem uderzenia przechodzą w głośny furkot i nie jest to już głos werbla, lecz pomruk bijącego skrzydłami trzmiela. Tak szybki, że pałeczki dosłownie nikną w powietrzu i widać jedynie ręce przebierające z niesamowitą wprost szybkością. Skutkiem czego powstaje brzmienie gęste, pobudzające do działania, potężne, niepokojące swym natężeniem.

Może to trwać i trwać, gdy niespodziewanie wszystko milknie. Pałeczki w oka mgnieniu zatrzymują się na bębnie tak, że słuchacz ma wrażenie jakby tam zawsze leżały. Jednym wprawnym ruchem dłoni dobosz potrafi stłumić dźwięk, by na jego miejsce wróciła niczym nie zmącona, głucha cisza.

To dla chłopaka jedynie zabawa. Koniecznie chce dołączyć do żołnierzy i ruszyć w pole, a nie siedzieć w namiocie, jak ostatni obozowy ciura. Niestety, nikt nie myśli poważnie, aby podrostkowi dać do ręki prawdziwy karabin.

Jednak, gdy, któregoś dnia przez obóz przejeżdża pułkownik Lambert, chłopak zachwyca go, jak sam to określa, mistrzowską wirtuozerią. Kiedy Patryk opowiada mu o swoim marzeniu, proponuje, by mimo młodego wieku już teraz na werblach zagrzewał do boju żołnierzy. Jak łatwo się domyśleć, chłopak chętnie przystaje na propozycję.

Od tego dnia zaczyna się jego służba. Uzbrojony w bęben, odważnie maszeruje na wroga. Zapewne w ferworze walki, byłby się na niego rzucił, gdyby nie koledzy. Kiedy oddział podchodzi do przeciwnika na tyle blisko , że zaczynają świstać kule, kamraci krzyczą, by pozostał w tyle. Zwykle nie słucha i podniecony maszeruje dalej. Wtedy towarzysze widząc niebezpieczeństwo, otaczają go ciasno, chroniąc własnym ciałem.

W ten oto sposób, niejako przypadkiem, formuje się szpica, rodzaj klina, zagrzewanego do boju rytmicznymi uderzeniami bębna. Zwarta bliskością żołnierskich ramion, połączona nowym celem, głęboko wbija się w szeregi wroga, łamiąc jego zwarte, równe szeregi.

Miarowa gra Patryka z początku mobilizuje słabszych duchem, lecz w miarę upływu czasu powoduje, że wszyscy wpadają w rodzaj hipnozy, podniecenia, pozwalającego na dokonywanie czynów doprawdy niezwykłych.
Strach momentalnie niknie i wszystko wydaje się proste. Wystarczy tylko mocno zacisnąć dłonie na karabinie i kłuć wroga bagnetem ile sił.

Z biegiem czasu tego rodzaju ataki zwracają uwagę pozostałych żołnierzy. Z uznaniem patrzą na mały oddział, który pierwszy zajmuje nieprzyjacielskie pozycje. W miarę kolejnych sukcesów uznanie przeradza się w sławę.

Przeciwnik na widok silnego, zwartego szyku zwykle robi unik i próbuje szczęścia gdzie indziej. To powoduje, że rzadko ktoś obok Patryka ginie. Chłopaka zaczyna otaczać aura tego, kogo omijają kule. Zapewne, za sprawą kontaktów z jakimiś tajemniczymi siłami, wszyscy przebywający w jego pobliżu mogą się czuć bezpiecznie.

Niestety, legenda staje się przyczyną tragedii. Podczas ataku mały oddział rozrasta się, tak, że w końcu dowódcy muszą powstrzymywać chętnych, by linia wojsk w innych miejscach całkowicie nie opustoszała. To oczywiście, nie może ujść uwadze przeciwnika i któregoś dnia artylerzyści posyłają pod nogi chłopaka ciężką, armatnią kulę.
Kartacz uderza w grunt i kręcąc się z sykiem, zasypuje go ziemią. Sekundę później pocisk rozsadza ogromna siła. Dobosz trafiony odłamkiem jeszcze przez moment próbuje utrzymać równowagę, lecz w końcu pada na ziemię.

Widząc to, żołnierze natychmiast rzucają się na pomoc. Jeden z nich ściąga z siebie koszulę i pruje w pasy, którymi przewiązuje krwawiące ramię. Kamraci unoszą chłopaka i ostrożnie niosą do lazaretu.

Większość ran okazuje się niegroźna. Niestety, ramienia nie udaje się uratować. Ówczesna medycyna jest bezradna i mimo protestu żołnierzy, którzy nie wyobrażają sobie, by ich dobosz został bez ręki, chirurg musi ją amputować.

Patryk szybko dochodzi do zdrowia. Rany zabliźniają się, lecz jedna wciąż krwawi i krwawi. Całymi godzinami patrzy na żołnierzy ćwiczących na majdanie. Nie jest mu pisane ruszyć z nimi. Nawet w kuchni jest teraz zbędny. Ma dużo czasu na myślenie. Zbyt dużo.

Jak starzec młodość, wspomina czasy odległe na mrugnięcie powieką. Niczym żebrak rozmyśla o zmarnowanym życiu. On, kaleka, nie ma złudzeń. Znów przyjdzie mu żyć na uboczu, prosząc o jałmużnę.

Chwile zapomnienia przychodzą rzadko. Ot, drobny gest żołnierza, czy niespodziewane spotkanie, takie, jak to niedawne, kiedy poznaje Ludwika.

Mały, wpatrzony w starszego kolegę, z podziwem ogląda jego blizny. Zasłuchany w wojenne opowieści, staje się dla niego chwilą zbawienia, która pozwala zapomnieć o otaczającym świecie. Podniecony wymarszem żołnierzy, czuje się teraz mentorem Ludwika. Biegnie z nim w stronę wąwozu, którym maszerują oddziały Napoleona.

Ostatnio zmieniony 25 lutego 2012, 14:14 przez Rafał Bardzki, łącznie zmieniany 28 razy.
Awatar użytkownika
Alter
Emeryt/ka
Posty: 1297
Rejestracja: 22 maja 2011, 22:01
Lokalizacja: Polska czyli nigdzie
Złotych Pietruch: 3
Srebrnych Pietruch: 1
Brązowych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 3

Post autor: Alter »

Jakie to miłe, móc zapoznać się z dwiema częściami "ciurkiem".
Ciurkiem, bo czyta się znakomicie. Zrobiłem to dwa razy zanim się zalogowałem.
I jeszcze jedno.
Mały prezencik od Starego Wiarusa :)

http://youtu.be/ak7ekJ9j0_o

Ex auribus cognoscitur asinus

Awatar użytkownika
Rafał Bardzki
Moderator
Posty: 6234
Rejestracja: 14 września 2010, 19:48
Lokalizacja: Zielona Góra
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 7
Brązowych Pietruch: 15
Najlepsza proza: 1
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Rafał Bardzki »

Alterze, dziękuję za prezencik :)

Pozwoliłem sobie napisać bajkę zupełnie niedydaktyczną, pozbawioną jakiegokolwiek moralizatorskiego przesłania. Zupełnie niepacyfistyczną. W dziewiętnastowiecznym archaicznym stylu. Mimo to zapraszam do czytania następnych części.

Awatar użytkownika
Alter
Emeryt/ka
Posty: 1297
Rejestracja: 22 maja 2011, 22:01
Lokalizacja: Polska czyli nigdzie
Złotych Pietruch: 3
Srebrnych Pietruch: 1
Brązowych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 3

Post autor: Alter »

Rafale!
Popatrz tylko na mnie :sweet:
Przecież ja przepadam za niedydaktycznymi, demoralizującymi,
a najlepiej - niemoralnymi, bajeczkami. :)
Kiedy rzecz będzie gotowa, a Ty zepniesz wszystko w całość,
będzie można ją jeść "łyżeczkami" :)

Ex auribus cognoscitur asinus

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19638
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Post autor: Dany »

Masz dar dobrego przekazu. Z łatwością i przyjemnością przeczytałam. Pozdrawiam :)

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Rafał Bardzki
Moderator
Posty: 6234
Rejestracja: 14 września 2010, 19:48
Lokalizacja: Zielona Góra
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 7
Brązowych Pietruch: 15
Najlepsza proza: 1
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Rafał Bardzki »

Dzięki moi mili za słowa otuchy. :)

Awatar użytkownika
dorotea
Emeryt/ka
Posty: 1963
Rejestracja: 05 listopada 2010, 12:09
Lokalizacja: Europa/WARSZAWA
Wierszy miesiąca: 2

Post autor: dorotea »

Rafał Bardzki pisze:

Mały wpatrzony w starszego kolegę z podziwem ogląda jego blizny.

Dałabym przecinki po "mały" i po "kolegę" bo to takie wtrącenie w zdaniu.
Rafał, też z zainteresowaniem czytam tę niedydaktyczną bajkę.

D-Orka Wiśniewska

Awatar użytkownika
Rafał Bardzki
Moderator
Posty: 6234
Rejestracja: 14 września 2010, 19:48
Lokalizacja: Zielona Góra
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 7
Brązowych Pietruch: 15
Najlepsza proza: 1
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Rafał Bardzki »

Poprawiłem przecinki. Znalazłem jeszcze kilka miejsc gdzie poprawiłem stylistykę.

Awatar użytkownika
Pola
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 4430
Rejestracja: 12 listopada 2010, 12:02
Lokalizacja: Już Szynwałd
Złotych Pietruch: 6
Srebrnych Pietruch: 5
Brązowych Pietruch: 3
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 0
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 3
Najciekawsza publicystyka: 3
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Pola »

Bajka nie bajka, ale ja połknęłam jak indyk kluski :)
Lubię okres napoleoński i wszystko, co jest związane z czynami/małego/ wielkiego człowieka.

"i ubrali w stary, znoszony mundur" - jakoś mi tej literki "w" brakuje :)
Serdecznie pozdrawiam...

Według mnie jest prosta różnica między wierzącym a ateistą: wierzący w drugim szuka Boga, ateista zaś, człowieka*
Autor - echo

Awatar użytkownika
Rafał Bardzki
Moderator
Posty: 6234
Rejestracja: 14 września 2010, 19:48
Lokalizacja: Zielona Góra
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 7
Brązowych Pietruch: 15
Najlepsza proza: 1
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Rafał Bardzki »

Długo Polu myślałem, co ja tak naprawdę piszę i wyszło mi, że to bajka lub baśń. To również rodzaj matrioszki czyli opowiadanie w opowiadaniu , a w tym opowiadaniu jeszcze trzy mini opowiadania o chłopcach. Oczywiście "w" przeoczyłem i wpisuję na swoje miejsce. :)

Awatar użytkownika
Pola
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 4430
Rejestracja: 12 listopada 2010, 12:02
Lokalizacja: Już Szynwałd
Złotych Pietruch: 6
Srebrnych Pietruch: 5
Brązowych Pietruch: 3
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 0
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 3
Najciekawsza publicystyka: 3
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Pola »

Rafi, przecież wiem, co napisałeś i jeszcze raz powiadam, że wyszło świetnie pod każdym względem.

Serdeczności z płynącej i wietrznej Małopolski :)

Według mnie jest prosta różnica między wierzącym a ateistą: wierzący w drugim szuka Boga, ateista zaś, człowieka*
Autor - echo

ODPOWIEDZ