Jeśli pod tym wierszem wyrażę swój entuzjazm, może to być poczytane za jakieś rozdwojenie jaźni, a w każdym bądź razie poważną niekonsekwencję w moich poglądach. Z jednej strony bowiem głoszę potrzebę poezji klarownej i zrozumiałej, z drugiej zaś, no właśnie… Ktoś może zaraz się żachnąć, co to za klarowna poezja, nad którą się teraz chce zachwycać Marek Ken? Odpowiadamy. Wbrew pozorom te strofy są jednak wystarczająco zrozumiałe. Po pierwsze, jak to już sugeruje sam tytuł, słowa zawarte w wierszu wypowiada osoba na rauszu, powiedzmy – zdrowym rauszu. A po drugie, nie ma żadnego powodu, by nie można było dodatkowo przyjąć założenie, że owa osoba jest jednocześnie dotknięta psychozą, paranoją. Albo przynajmniej pod wpływem środków dopingujących. I z tej perspektywy patrząc, wiersz odmalowuje rzeczywistość widzianą oczyma takiej właśnie osoby. Niemniej ta rzeczywistość jest przecież jakoś tam dostępna dla nas i zrozumiała.
Reasumując, autorka wiersza znakomicie przybliża trudny świat osoby „nieprzystosowanej”, ukazuje właściwe dla niej myślenie i widzenie rzeczy, stwarza prawdziwy obraz, który jest sugestywny i przekonujący w swym artystycznym kształcie i wyrazie.
PS. W słowie wygrzebie brak ogonka. Powinno być wygrzebię.