Nie z biedy, czy z braku pieniędzy,
Nie z niedostatku albo z nędzy,
Nad miłością swojej rodziny zatroskana,
Siostro - zmęczona i zapłakana
Przycupnęłaś w kąciku z miną zadumaną.
Ze łzą na policzku rozmazaną,
Bo, żeś wielu rzeczy się nie spodziewała
A przed oczami przeszła twoja miłość cała.
I zastygnęłaś w rozpamiętywaniu,
W zamyśleniu i ran rozdrapywaniu.
Podnieś swe czoło zatroskane,
Otrzyj z łez oczy zapłakane.
Życie dalej będzie szło schodami,
Długą ścieżką z zakrętami.
Więc zasiej w sercu swym optymizmu ziarno
A twe uczucia nigdy nie zgasną.
Musisz tą miłość podnosić z popiołów,
Nie szczędząc trudu ni mozołu.