Siekiery łańcuchem skute
Biesy czarne jak smoła
W karczmie pośród Boru
Historia echem woła
Ławy masywne i stoły
Za nimi zmęczeni drwale
Lecz dzisiaj barman
Miast piwa
Zupy serwuje wytrwale
Miała poezja zagościć
I atmosfera być miła
Coś pisarza nie widać
Więc się cierpliwość
Skończyła
I poszły w ruch siekiery
Jeden drugiemu ból zada
Bo piwa chcą nie poezji
Taka to Siekierezada