Trysnęła woda z podziemnych zbiorników
udrożnione kanały szumiały wesoło
gwiżdżące gejzery wypełniały parą
świeżo tworzoną
atmosferę
nowe wulkany emitowały dwutlenek węgla
ziemia wolna od burz magnetycznych
kwaśnych deszczy i huraganów
zmieniała swoje
oblicze
użyźnione popiołem areały szybko odżywały
nieśmiało zieleń wystawiała ramiona
wątłych jeszcze roślinek zasianych
przez towarzyszy
Lokara
zaprzyjaźnione bestie jak olbrzymie rosówki
przeżuwały kawały dawnych ugorów
spulchniając bezkresne połacie
martwego ciała
planety
gdy wiatr zaszumiał w zbożach na poletkach
spojrzeli wygnańcy oczami radosnymi
ochoczo wytężyli siły do pracy
ich znój zdawał się
szczęściem
zebrawszy plon płakali niczym małe dzieci
bliskie im było każde ziarenko i bulwa
oddane wnet glebie wygłodniałej
zabrzęczały owady
odrodzone
program z otchłani historii działał wzorowo
z inkubatorów zza kryształowej komnaty
wypuszczano na zewnątrz zwierzynę
każdego gatunku
i rodzaju
tylko szaman odczuwał jakiś ból dotąd nieznany
myśli jego szybowały wokół umiłowanej Elori
widział zarys twarzy na tle wiśniowego sadu
jakby wołała "wyczekuję ciebie ukochany"
cdn.