gdy utrapienia przysypiają przy kominku
maleją
rozłożone na dwoje przypadkiem
wmaluj mnie w prywatny pejzaż
gdzie śliwkowo-modry
miesza się z szarością
której niechętne zwierzenia lub wiersze
odchowane są na przebłyskach wiary w lepsze jutro
usłysz wiersz wołanie
z najdalszego snu
niech w kieszeniach pełnych strachu
zahula wreszcie wiatr