pamiętasz
zawsze miało nam być wiosennie
słonecznie i tak ciepło jak wtedy
nad jeziorem płonęły pragnienia
łatwo było się zamyślić w popołudnie
garściami jeść marzenia
teraz
chłód wdziera się coraz szybciej
do naszego miasta zjeżdżają goście
zmęczeni życiem liście opadają sowicie
romantycznie mamią kolorami ułudy
nadchodzący wieczór
jeżeli się zastanowić
to mimo wielu lampionów wiatr jesień przynosi
całkiem spodziewanie a i tak zupełnie z zaskoczenia
niczym ten wąsaty listonosz twój fantastyczny list
który otrzymałem stojąc oparty o samotność
zamarzającej werandy
czułem jak muzyka
delikatnie osacza wspomnienia a twoje słowa wypełniają
sens kompozycji aż po całopalenie wcale nie marnotrawne
podróż przez karnawał z motylami trwa dla pięknych skrzydeł
bo codziennie modlimy się rosą a świętojański księżyc nam
oświetla powszedniość
dziś pozostały
już tylko okna i kilka pomarszczonych owadów bywają okrutne
w bezsenne noce zamarza herbata jak radość w oczach
w imię bólu i pędu świata po krawędzi bezsensu zupełnie
w odwrotną stronę
Copyright by © Jan Gawarecki
,