zanim pierwsze liście spadną
nim zawieje zimny szkwał
i otuli nas bezwładność
wśród wzburzonych czarnych fal
złotym latem syćmy ciała
nawet do utraty tchu
niech ten przesyt uspokaja
bowiem lęk owładnie znów
przed dotychczas niezgłębionym
chociaż w nas od zawsze tkwi
rachityczny zgasi płomyk
wszak wpisana w ludzki byt
złotym latem syćmy duszę
przed podróżą ciągle drży
żaden nigdy z niej nie uszedł
i nie ujdziesz także ty