rozpycham się łokciami
w matczynych czterech ścianach
gdy pierwsze głuche dźwięki
budują wyobraźnię
o miejscu gdzie bez granic
trwa miłość taka sama
choć się inaczej tęskni
silniejszą jest od zawsze
pod sercem bije serce
i rośnie nieświadome
na czasu bieg co przed nim
ukrywa tajemnice
i trochę szybszym tętnem
zwiastuje czegoś koniec
początek egzystencji
bez żadnych ograniczeń